niedziela, 11 lutego 2018

"Kasa, misiu, kasa"

   Nigdy nie dostawałam premii, jedynie okazjonalne nagrody. Moi dyrektorzy byli sprawiedliwi, bo jeśli w jednym roku pięcioro nauczycieli dostawało nagrodę, przeważnie po 300 złotych, to już w następnym nagradzano innych.
   Ostatnio społeczeństwem wstrząsnęła informacja o premiach dla ministrów za rok 2017.


   Przyznawała je była premier rządu, Beata Szydło oraz obecny premier Mateusz Morawiecki. Premie otrzymali zarówno ministrowie konstytucyjni oraz ministrowie z KPRM.
   Dzięki uporowi posła Krzysztofa Brejzy z Platformy Obywatelskiej wielkość tych premii została podana do wiadomości, zaś poseł je upublicznił. Ja zaś skorzystałam z artykułu, który również upubliczniam. 

   Oby tylko nie zakręciło nam się w głowie od wielkości tych premii:

                             (premie ministrów konstytucyjnych)
                       (kliknięciem można powiększyć tabelki)

                                    (premie ministrów z KPRM)

    Dzisiaj w programie "Kawa na ławę" ktoś powiedział, że łącznie są to 2 miliony. Wierzę mu na słowo, bo nie chce mi się sumować tych zawrotnych kwot.
    Nawet nie wyobrażam sobie, na co wydałabym taką ogromną sumę pieniędzy. Możliwe, że podzieliłabym się z rodziną, a przede wszystkim kupiłabym jakiś porządny samochód, bo nasz staruszek, seat cordoba, wprawdzie jest na chodzie, ale nie wiadomo, jak długo jeszcze pociągnie.
   W ubiegłym roku dostałam do emerytury niespełna 4 złote miesięcznie, w tym roku chyba będzie zawrotna wysokość, bo waloryzacja ma wynieść 2,4 procent. Tylko jak się to ma do rocznych premii ministrów?  (dopisek: od Anuli dowiedziałam się, że waloryzacja wyniesie 2,98%- hura!)

   No cóż, mogłam wstąpić do partii rządzącej i zostać ministrem z premią 75100 zł, a nie skromną nauczycielką z groszową pensją, a teraz z głodową emeryturą. 

18 komentarzy:

  1. Szyszko Szkodnik 70 tys. - jak się tu nie śmiać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cynio, tylko że to może być śmiech przez łzy nad zniszczoną przyrodą.

      Usuń
  2. Właśnie takich postów nie chcę pisać. Za dużo nerwów mnie to kosztuje. Na Facebooku jest masa aktualnych poczynań rządzących, więc chętniej oglądam memy, niż wgłębiam się w takie dane. Nie chcę porównywać ich nagród do mojej corocznej podwyżki, szlag mnie trafia i tyle. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loteczko, nawet nie wiedziałam, że jesteś na Fb, bo mnie tam nie ma i nie będzie. Wiele memów oglądam na Onecie, ale o tej kolosalnej premii jeszcze nie widziałam.
      Mnie też szlag trafił, dlatego napisałam ten post.
      Serdeczności.

      Usuń
  3. Tragedia. :(

    Z nauczycielskim pozdrowieniem dla Ciebie, Anno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Joanno, powinnaś się wziąć za politykę, nie nauczać, pisać wiersze, oglądać filmy i czytać książki.
      Miłego nowego tygodnia.

      Usuń
    2. A powiem Ci, że wielu moich nauczycieli z LO brało się za politykę.
      Mój ulubiony pan od historii z klas I-III był senatorem,
      a drugi pan od historii, propedeutyki wiedzy o społeczeństwie i religioznawstwa w IV klasie od wielu lat jest prezydentem mojego miasta...

      Wiesz, nie jestem materialistką, jeżdżę starym fordem lub renówką,
      bo wolę kupować książki, chodzić do kina.

      Dobrego!

      Usuń
    3. JoAnno, osobiście znam posłów i senatorów z mojego miasta i zawsze na nich oddajemy głos, bo po prostu wiemy, że to wartościowi ludzie.
      Poczytałam o prezydencie Twojego miasta, ale go nie znam.
      Historycy jednego z naszych liceów też mają ambicje polityczne, jeden chyba jest posłem, pozostali radnymi.
      Ludzie pchają się do polityki, ale niebezinteresownie.
      Też nigdy nie byłam materialistką, choć nie mogę tego samego powiedzieć o moich dzieciach. Cóż, takie pokolenie kapitalistyczne.
      Najlepszego!

      Usuń
  4. Nigdy nie widziałam na oczy takich kwot, nie mówiąc o trzymaniu w dłoni :) Cóż, w sprawiedliwość to ja już nie wierzę - więc się do niej nie odwołam ... ale wołać o przyzwoitość i umiar do tych chrześcijan na wysokich stołkach to chyba mogę - co ? Czy może jednak też nie bardzo ??? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yolanthe, chyba ponad 90 procent Polaków nie widziało takich ogromnych pieniędzy, a co dopiero nauczyciele. Musiałabym pracować 4 lata, aby zarobić tyle, ile wyniosła nagroda ministra Błaszczaka.
      Wołać o przyzwoitość i umiar możesz, ale to i tak niczego nie da, bo to głos wołającego na puszczy.

      Usuń
    2. Po prostu trzeba iść na wybory, bo wtedy ma się jakiś minimalny wpływ na to,co się dzieje w państwie.

      Usuń
    3. mam nadzieję , że teraz to będzie pospolite ruszenie ... choć z drugiej strony martwię się , że po zmianach może się okazać , że to i tak niczego nie zmieni ...

      Usuń
    4. Yolanthe, a mnie się wydaje, że właśnie po wyborach się zmieni, bo jeśli będą inni następcy, to już mają nauczkę.

      Usuń
  5. Od dawna mam własną teorię dotyczącą polityków. To wyjątkowo intratna fucha, co ważne niekoniecznie wysokość premii adekwatna do zasług. A raczej zupełnie nie. Wystarczy być na stanie Rady Ministrów. Poza tym źródłem dochodów istnieją też inne, bo władza to wpływy a wpływy to straszliwe do nieprzyzwoitości pieniądze. Parę dni temu obejrzałam reportaż o senatorze Kogucie. Zjeżyłam się. Zasadnie, zapewniam.
    Poprawiam Cię w temacie podwyżek emerytur na ten rok: wczoraj wyczytałam hurra-optymistyczną informację, że to 2,98% podwyżki. Już sobie nawet przeliczyłam, żeby się tak nacieszyć, nacieszyć, nacieszyć.....
    Serdeczności ślę, Aniu miła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, najważniejsze są wpływy, bo poseł czy senator wszystko mogą. Też dużo czytałam i słyszałam o senatorze Kogucie, który wg siebie jest niewinny.
      Ja sobie tę waloryzację zaokrąglę do 3%, bo łatwiej mi będzie policzyć, o ile się wzbogacę.
      Jednak i tak nie starczy mi na wykupienie lekarstw:(.
      Miłego nowego tygodnia.

      Usuń
  6. Prawdę powiedziawszy, Anno, nagrody wyznaczała sobie każda z rządzących od niemal trzydziestu lat ekip, choć wysokość tej ostatniej, "dodatkowej pensji" jest imponująca. Jako dyrektor szkoły również nagradzałem finansowo, ba, nawet jednego roku dwukrotnie (raz w związku z Dniem Nauczyciela, a drugi raz pod koniec roku, aby wykorzystać rezerwę w budżecie szkoły na dany rok na płace i tym sposobem wszyscy nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni szkoli dostali) i muszę powiedzieć, że jakkolwiek te decyzje cieszyły się sympatią, to niesmak pozostał, albowiem musiałem wyczyścić kasę, aby móc dostać na kolejny rok wystarczającą ilość środków. O ironio, jedyną osobą, która nie dostała wtedy nagrody byłem ja :-)
    Cała sprawa obecnych nagród rządowych może i jest bulwersująca, ale mnie nie zaskakuje. Jak Polska długa i szeroka, na każdym szczeblu władzy spijana jest śmietanka. I to jest jeden z powodów, dla których od wielu już omijam lokale wyborcze, bo nie chcę być uczestniczyć w redystrybucji podatków, które rządzący przeznaczają na nagrody dla siebie.
    Sprawę tę można stosunkowo łatwo rozwiązać, aby nie budziła kontrowersji. Wiadomo, że każdy parlamentarzysta, każdy członek rządu, etc. opłacany jest z budżetu państwa i otrzymuje pensję (nie wnikam w wysokość tych pensji). Jeżeli jednak grupa rządząca (premier, prezydent, szef klubu, poseł Kaczyński) uważa, że danemu ministrowi przysługuje nagroda za szczególne osiągnięcia w pracy, to zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, które nagradza finansowo partie, które po wyborach znalazły się w parlamencie, pieniądze na nagrody powinny pochodzić właśnie z tej subwencji. Ciekawe, czy wówczas ci, którzy są dzisiaj tak szczodrzy, nagradzaliby tak hojnie swoich kolesi... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, słyszałam, że ministrowie zarabiają bardzo mało, a pracują 24 godziny na dobę (tak rzekomo pracuje minister Kempa). Gdy jechałam z moją klasą na biwak, też pracowałam całą dobę, bo nigdy nie wiadomo, co dzieciom mogłoby strzelić do głowy. Tak samo było na obozach harcerskich.
      Jeśli zwolniono ministra Macierewicza, Szyszkę czy innych, to znaczy, że źle pracowali, więc dlaczego dostali premie.
      Dziś czytałam, że 77 tysięcy nagrody dostał prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Kazimierz Kujda. Tylko że ten człowiek pożyczył kiedyś J.K. 25 tysięcy złotych. Chyba jednoznacznie to należy rozumieć.
      Lubię czyste i jasne sytuacje bez względu, jak partia rządzi.
      Pozdrawiam.

      Usuń