sobota, 26 maja 2018

"Szeptem do mnie mów"

   Gdy 24 maja czekałam do lekarza specjalisty, ten wychylił się ze swojego gabinetu i poprosił panią Annę. Jako że moje imię jest popularne, niezdecydowana weszłam do gabinetu i spytałam, czy ta Anna to ja. Lekarza znam od czasów, gdy chodził do siódmej klasy w mojej szkole, a chodzę do niego chyba już od 15 lat.
  
Pan doktor wytłumaczył mi, że nie wolno mu wyczytywać pacjentów po nazwisku, bo 25 maja br. w życie wchodzi ustawa o ochronie danych osobowych, więc już trenuje.
    Z wyczytywaniem pacjentów po imieniu zetknęłam się chyba już cztery lata temu u pewnej lekarki. Na moje pytanie dlaczego, usłyszałam, że kiedyś jeden z pacjentów zrobił awanturę i powiedział, że nie życzy sobie głośnego wyczytywania jego nazwiska. Teraz pielęgniarka prosi mnie do gabinetu jako panią Annę z godziny 12,15.
   Wczoraj późnym wieczorem przeczytałam artykuł, że z drzwi gabinetów lekarskich znikną nazwy specjalności. Jeśli ktoś już od dłuższego czasu chodzi do tego samego lekarza, który urzęduje w tym samym gabinecie, to żaden problem, ale jeśli jakiś pacjent przychodzi po raz pierwszy, to jak trafi do konkretnego gabinetu. Niedawno zmieniłam przychodnię, ale nie lekarza, lecz na szczęście jeszcze nie weszła w życie ustawa RODO, więc pani z rejestracji głośno i wyraźnie podała mi piętro i numer gabinetu.
   Zniknięcie tabliczek ma gwarantować, że nikt się nie dowie, z usług jakiego specjalisty korzystamy.
Ciekawa jestem, jak w takim razie będziemy się rejestrować, może zamówimy specjalne wizytówki, a specjalność lekarza będziemy mówić szeptem do ucha rejestratorki. Już od dawna w przychodniach, z których korzystam, za długimi ladami siedzą przeważnie trzy rejestratorki i jestem oddalona około metra od następnego rejestrującego się pacjenta, który bez problemu usłyszy mój szept. Może w takim razie będą porobione kabiny dla rejestratorek i pacjentów? Naprawdę nie wiem, jak przychodnie wybrną z tego problemu.
   A co z gabinetami zabiegowymi, których w moich przychodniach jest bardzo dużo, jak do nich trafić? Właśnie 11 maja byłam na pewnym badaniu i pani głośno i wyraźnie wyczytała moje nazwisko i jakoś nic mi się nie stało. 
   Nie chciałabym wyświechtanych numerków, które przeszły przez setki rąk, wolałabym złożyć oświadczenie, że nie mam nic przeciw  wyczytywaniu mojego nazwiska i nazwy lekarza specjalisty, do którego idę. Po prostu nie mam nic do ukrycia.
   Jeśli myślimy, że w internecie jesteśmy anonimowi, to jesteśmy w błędzie. Może nie jest znane nasze nazwisko, ale wiadomo, jakie mamy zainteresowania czy poglądy polityczne.

35 komentarzy:

  1. Nie wiem jeszcze co o tym myśleć, na razie irytuje mnie banner o ciasteczkach, który postanowiłam wkleić na blogu, ale który przynajmniej u mnie, po zaakceptowaniu nie znika. Rozumiem potrzebę dyskrecji, jestem natomiast ciekawa jak w Polsce egzekwowanie tego prawa będzie utrudniało nam życie, bo że czytający przepisy realizują akurat nie to, co miał na myśli ustawodawca, to jest w Polsce bardzo popularny sport.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świechno, nikt nie kazał mi wkleić żadnego bannera o ciasteczkach, chyba że tradycyjnie przeoczyłam.
      Tyle już przeżyłam, ze to, co wymyśli UE, też przeżyję.
      Niedługo nie będziemy wiedzieli, jak nazywają się nasi sąsiedzi, z którymi mieszkamy drzwi w drzwi.

      Usuń
    2. Na blogspocie taka informacja wyświetla się z automatu. Mam jednak bloga na wordpressie :).

      Już jakiś czas temu przeczytałam u jednej blogerki o RODO w sensie negatywnym - negatywnym, ponieważ ta akurat Pani uważa wszystko, co z UE za złe. Oczywiście przepisy mają ułatwić zrozumienie po co są zbierane nasze dane osobowe, ale problem tkwi w polskim czytaniu ze zrozumieniem. Zazwyczaj nasi urzędnicy bardzo skwapliwie stosują się do takiego fragmentu przepisu, którego w samym przepisie nie ma. Z mojego poletka ulubionym przykładem jest dla mnie religia w szkole ... jest na to przepis, że etyka i religia są to przedmioty równorzędne i na prośbę rodzica. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek zbierał w maju prośby rodziców o religię, bo ona po prostu jest i katecheta po prostu dostaje pracę nie mając żadnej informacji zwrotnej czy ktoś od 1 września na religię przyjdzie. Natomiast w mojej jednostce dopiero we wrześniu zbierano od uczniów wytłumaczenia dlaczego na religię NIE chodzą. Kiedy pytałam dlaczego zbiera się takie oświadczenia, powiedziano mi, że taki jest przepis :-) Chyba ktoś się w końcu doczytał, bo sytuacja się poprawiła, ba nawet paru rodziców dowiedziało się, że ma prawo prosić o etykę. Ale kilka lat to trwało.

      Usuń
    3. Świechno, te wyświetlające się ciasteczka na blogspocie widuję już od dawna, ale jeśli nie mam na coś wpływu, to się tym nie przejmuję, bo szkoda nerwów i zdrowia.
      Ostatnio musiałam czytać kilka niezrozumiałych dla mnie stron o RODO w poczcie Onetu. Ludziom się wydaje, że jeśli dużo napiszą i w kółko o tym samym, to stworzą pozory, że są bardzo mądrzy, a nie wiedzą, że po prostu zanudzają. Dlatego piszę niezbyt długie posty, bo i tak większość ludzi czyta tytuł, początek i koniec.
      Na temat wiary i religii się nie wypowiadam, bo gdy ponad 12 lat temu zaczęłam blogować, to wyznaczyłam tematy, na które nie będę się wypowiadać i do tej pory tego się trzymam, ale swoją opinię mam i zgadzam się z Tobą.

      Usuń
  2. Na razie wygląda to na istny absurd, ale obawiam sie, że jak zwykle ktoś chce przedobrzyć...
    U mnie na poczcie nie mam od 2 dni powiadomień o komentarzach, więc w razie czego sprawdzam tez spamy, bo i tam komentarz moze trafić.
    Wywoływania po nazwisku nie boje się, ale zdarzyło mi się, że byłam w przychodni prywatnej u ginekologa i pani w rejestracji wypytywała publicznie o różne rzeczy, to samo było gdy odbierałam wyniki cytologii, a to już przesada...
    Miejmy nadzieję, że ktoś to wreszcie ogarnie, bo na razie jest panika, a szkolenia powinny odbyć sie już dawno, a nie na chwilę przed godziną W.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, nie chciałam komentarzy na poczcie, bo po co mi to, skoro prawie codziennie wchodzę na swego bloga.
      Właśnie chodzi mi o rejestrację, bo tam trzeba podawać swoje dane.
      Moje wyniki przeważnie są już u lekarzy, więc rejestratorki tym się nie zajmują.
      U nas zawsze wszystko jest na ostatnią chwilę, ale ja już do tego przywykłam.

      Usuń
  3. Głównym celem RODO jest potwierdzenie faktu, że ochrona danych osobowych jest podstawowym prawem każdego obywatela. Rozporządzenie wprowadza szereg korzyści dla osób prywatnych, w tym większą transparentność w odniesieniu do użycia danych osobowych, tj. nakazuje upowszechnienie informacji kto, kiedy i w jakim procesie wykorzystał poszczególne dane. Uważam , że wprowadzenie przepisów w tym zakresie jest jak najbardziej potrzebne . Obawiam się tylko ,że jak my to po Polsku wprowadzimy to będziemy mieli kolejny martwy przepis ... obym się myliła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yolanthe, na ten pomysł na pewno wpadł ktoś mądry, ale dla mnie zakaz umieszczania nazw gabinetów lekarskich, to już wylewanie dziecka z kąpielą.
    Jeśli chodzę do kardiologa, a po kilku dniach dostaję telefon, że jakaś firma chce bezpłatnie mnie zbadać, to mam prawo przypuszczać, że moje dane wyciekły z rejestracji w przychodni. Żadne zakazy nie wytępią sprzedawania informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę ,że to nie jest wylewanie dziecka z kąpielą ... Nie wszyscy ludzie mają potrzebę upubliczniania swoich schorzeń. I trzeba to uszanować. Doskonale wiesz jak ludzie wstydzą się iść do neurologa, psychiatry, psychologa, ginekologa, wenerologa , onkologa itd. Po co niby cały świat ma wiedzieć do jakiego specjalisty się udałam i snuć domysły na co się leczę ? Może wreszcie czas by trochę taktu i kultury zawitało wreszcie do placówek zdrowia . Ta ustawa ma też ukrócić proceder handlu danymi osobowymi . Daje też nam obywatelom prawo do dochodzenia swoich praw w tym zakresie przed sądem . I to też jest plus ..

      Usuń
    2. Zgadzam się, są choroby, o których nie wszyscy muszą wiedzieć. Tylko że powinni się wstydzić ci, którzy podglądają, do jakiego specjalisty ktoś idzie, a nie ci, którzy są chorzy.
      Nasze dane osobowe już hulają po całej Polsce i na pewno o to bym się z nikim nie sądziła, bo na myśl o chodzeniu po sądach, ogarniają mnie dreszcze.

      Usuń
    3. nie możesz wszystkich brać swoją miarą Aniu ... a swoją drogą "jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził " . Miłej niedzieli :)

      Usuń
    4. Yolanthe, zgadzam się z Tobą. Każdy ma inny pogląd na różne sprawy.

      Usuń
  5. W moim mieście są przychodnie od dawna znakomicie zorganizowane. Biorę bilecik z numerem - ten numerek jednak musi być - rejestruję się, po czym czekam aż mój numerek się wyświetli. Wyświetla się też numer sali, w której urzęduje lekarz, do którego się zapisałam.
    Nie ma żadnych problemów, nie ma kłótni, jest sprawnie i wygodnie.
    Wada jest taka, że nie wszędzie taki system jest, może teraz będzie....
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ale wcześniej musisz się zarejestrować i podać swoje imię, nazwisko i specjalizację lekarza.
      Jeśli Twój lekarz urzęduje np. na trzecim piętrze, a jego gabinet z Twoim numerkiem wyświetla się na parterze, to tracisz czas na czekanie na windę i przejście wielu metrów do gabinetu. chyba że ja czegoś nie zrozumiałam.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. No, raczej...

      Usuń
    3. Jolu, nie rozumiem Twojej odpowiedzi.

      Usuń
    4. Czytanie ze zrozumieniem to taki problem dl Ciebie?
      Nie dopisałam w pierwszym komentarzu, że takie tablice są na każdym piętrze.
      Ludzie z czego Wy robicie jakieś dramatyczne wizje?
      W Europie od dawna tak jest i ludzie są zadowoleni.
      W Polsce nikt nie stara się niczego zrozumieć, ale narzekać każdy potrafi

      Usuń
    5. Jolu, przypomnę Ci, że napisałaś dwa wyrazy "No, raczej" i tego nie zrozumiałam.
      Widzę, że dzisiaj nie masz humoru, bo nigdy tak niegrzecznie nie pisałaś. Mam nadzieję, że to kwestia upałów.

      Usuń
  6. maskakropka227 maja 2018 07:31

    Już widzę działanie RODO w wiejskiej przychodni! Dane do rejestracji podajemy dyskretnie pani w okienku zapisane na kartce. Gdy przyjdzie kolejka, rejestratorka zawoła:"Pani z trzeciego domu za sklepem proszona do łysego doktora." I od razu wszyscy będą gadać, że Ewka pewnie w ciąży, bo była u ginekologa.
    Nie ma idealnych i uniwersalnych przepisów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masko, też tak sobie to wyobrażam. Dodam, że mnie rozśmieszyłaś.
      Ciekawi mnie, jak wybrnąć z tych RODO-wych opałów.
      Serdeczności.

      Usuń
  7. ochrona wszystkich przed wszystkimi spowoduje, że anonimowo będziemy zdychali, za to w zgodzie z przepisami - ZUS się ucieszy, bo w ramach ochrony danych znikną dla nich klienci, a jeśli się pojawia, to nie będą mieli danych. znowu para idzie nie tam, gdzie logika nakazywałaby.
    lekarz bez nazwiska i specjalizacji - a zdawało mi się, że to powód do dumy - ukończenie niełatwych studiów i zrobienie specjalizacji. za głupi jestem niewątpliwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oko, pomyślałam jeszcze o rozprawach sądowych, bo na wokandach nie będzie wolno pisać nazwisk powodów i pozwanych, a może nawet sędziego, który prowadzić będzie rozprawę.
      Nie wiem, czy o taką anonimowość chodzi w tym RODO.

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    A co z całą Wikipedią z danymi osobowymi różnych znanych i mniej znanych ludzi?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, wg mnie niemożliwością jest zagwarantowanie anonimowości w realu i w sieci.
      Miłego tygodnia.

      Usuń
  9. Mam wrażenie że ta ochrona danych zamiast ułatwiać nam życie, po prostu je utrudnia i to na każdym kroku;/
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, wszystko powinno się robić z rozwagą, bo w tej chwili przesadziliśmy.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  10. Komentarz od Anulki, który przysłała mi mailem:
    Droga Aniu, niestety nie zdołałam wkleić komentarza. A temat brzmi jak kabaret. Nawet na tę okoliczność pośmialiśmy się z mężem, bo przeczytałam mu fragment Twojego postu. Oczadzieliśmy już całkiem z tej głupoty, dziwnym trafem paręset osób zna mój nr telefonu, nękając mnie każdego dnia i z imienia i z nazwiska, proponując najciekawsze oferty. Zwariować można.
    Kochana Aniu, nie zostawiłam komentarza mimo 6 prób.. Na wszelki wypadek całusy ślę , wcale nie incognito:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, ja też codziennie dostaję mnóstwo propozycji. Mam już tego dosyć, bo naprawdę niczego od nikogo nie potrzebuję.
      Na szczęście nękają mnie tylko przez telefon stacjonarny, bo na razie numer komórki jest mało znany, bo nigdzie go nie podajemy w przeciwieństwie do tel. stacjonarnego. Przeważnie podaję go w przychodni i na pewno stamtąd wycieka.
      Serdeczności.

      Usuń
  11. A ja właśnie wczoraj byłam na badaniu okulistycznym. I byłam ciekawa jak mnie będą wywoływać. No i wcale nie wywoływali tylko pielęgniarka podeszła i zapytała na którą godzinę byłam zapisana. I po tym fakcie mnie zidentyfikowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, to jest jeden z najlepszych sposobów. Gorzej gdy przed drzwiami lekarza czeka wiele osób.
      Czy na drzwiach było napisane, że tam urzęduje okulista?
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
  12. Z tymi powiadomieniami chyba się już nie uda. Już nie tylko w na blogu RODO utrudnia nam życie.
    Ale u lekarza jak najbardziej powinno mieć to zastosowanie
    Pozdrawiam końcówką maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismeno, musimy się przyzwyczaić do każdego nowego pomysłu, bo nie mamy innego wyjścia.
      Pozdrawiam w ostatnim dniu maja.

      Usuń
  13. Witaj, dla mnie osobiście w tym prawie o ochronie danych osobowych forma przerosła treść. To czym się zajmuje, kogo odwiedzam, z kim się spotykam, dokąd jeżdżę nie musi być tajemnicą, bo też niewiele mam do ukrycia. W wirtualnej przestrzeni podobnie - na fejsbuku mam autentyczne konto, w "kawiarence" występuję pod własnym imieniem i nazwiskiem. Uważam, że w przypadku wątpliwości z danymi, których nie życzylibyśmy sobie upubliczniać wystarczyłoby nasze zastrzeżenie. Jednym z wyjątków jest wymóg (stosowany przez większość chyba banków i firm/instytucji, z którymi podpisało się umowy) podawania własnego numeru telefonu, dzięki czemu pracownicy banku mają możliwość skutecznego uprzykrzenia nam życia. Mało tego, gdy taki telefon się odbierze należy w celu identyfikacji delikwenta (mnie) podać swoje dane osobiste (dane te oczywiście zostały podane przy spisywaniu umowy). Kiedy dociera do mnie taki telefon, proszę rozmówcę/rozmówczynię, aby odwzajemnił/-a mi swoje dane osobowe (tj. osobisty numer telefonu, dokładny adres, imię matki, datę i miejsce urodzenia- jeśli tego nie uczyni, kończę rozmowę :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Andrzeju, niedawno na zakopiance był wypadek autokaru wiozącego dzieci z zielonej szkoły. Okazało się, że pewni rodzice nie mogli znaleźć w kilku szpitalach swojej córki, bo obowiązuje RODO. Dopiero jakaś niedyskretna, ale normalna pielęgniarka zlitowała się nad rodzicami, którzy wreszcie znaleźli swoje dziecko.
    Gdy czytam komentarze na Onecie, jestem przerażona imionami i nazwiskami, jakie są podawane, bo są głupie i wulgarne.
    I tak mój numer telefonu stacjonarnego hula sobie po Polsce, bo bez przerwy ktoś do mnie wydzwania i do czegoś zachęca. Na szczęście nigdzie nie podaję numeru komórki, a to z tego powodu, że go nie pamiętam. Najprawdopodobniej nasze numery są sprzedawane np. przez rejestratorki w przychodniach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. To kolejny dowód na to, ze UE w obecnym kształcie jest zbędna. Już im się w głowach przewraca z nudów. Kiedyś czytałam taki artykuł o różnych kretyńskich pomysłach UE, skodyfikowanych prawnie. Myślałam, że to żart, ale gdy jakiś czas później dokopałam się do ich przepisów, oczy wyszły mi z orbit czym oni się zajmują, jakie głupoty tworzą, np. przepis o krzywiźnie bananów jakie można sprowadzać na rynek europejski jest prawdziwy. :)

    OdpowiedzUsuń