wtorek, 26 marca 2019

Co dalej z niedzielami handlowymi?

   Wszyscy pamiętamy, jakie zamieszanie spowodowała decyzja Solidarności i rządu o niedzielach handlowych i niehandlowych. Według Piotra Dudy i Alfreda Bujary, zajmującego się w NSZZ Solidarności handlem, najwięcej miały na tym zyskać małe polskie firmy rodzinne.
 Długo trwały dyskusje, jakie placówki mogą być otwarte, a jakie zamknięte. Pisałam o tym->TU. Nastąpił ogólny bałagan, bo nie dość, że nikt nie wiedział, czy akurat jest niedziela handlowa, czy też nie, to jeszcze markety chciały przechytrzyć pomysłodawców, aby tylko pracować w każdą niedzielę.  Markety i dyskonty wabiły klientów, aby robili zakupy w sobotę poprzedzająca niehandlową niedzielę. Wynikał z tego nadmiar niepotrzebnych zakupów, które później lądowały w śmietnikach.
 Jak się po pewnym czasie okazało, na zakazie handlu w niedzielę zyskiwali najwięksi, a małe sklepiki podupadały i wreszcie doszło do tego, że najmniejsi musieli zlikwidować swe sklepiki, szczególnie ci, którzy mieli je w galeriach handlowych. Jeśli market nie był otwarty, to ludzie nie zaglądali też do galerii. W Polsce jest taki zwyczaj, że po niedzielnej mszy tłumnie rusza się do centrum handlowego, a przy okazji wchodzi się do sklepików w galerii.
   Niedawno czytałam o ciekawym ogłoszeniu w Poznaniu, że zatrudni się chętnych do robienia sztucznego tłumu w i przed sklepikami w galeriach. Za godzinę płacono 21,50 zł brutto. Oczywiście chętnych nie brakowało. Teraz już się domyśliłam, skąd takie dziwne ogłoszenie, skoro przez zakaz niedzielnego handlu upadło między 14 a 20 tysięcy małych sklepików. 
 Wczoraj żalił się słynny producent lodów, że traci na niehandlowych niedzielach, bo swoje lodziarnie i ciastkarnie ma przeważnie w wielkich centrach handlowych i teraz pies z kulawą nogą w niedzielę tam nie zajrzy.
   Nareszcie rząd dostrzegł problem i zaczął się zastanawiać, co z tym fantem zrobić. Ciekawa jestem, co wymyśli minister  przedsiębiorczości i technologii, Jadwiga Emilewicz, bo na razie chce sprawdzić średnie paragony piątkowe i poniedziałkowe. Powinna też zajrzeć do śmietników, aby zobaczyć, ile niepotrzebnie kupionej żywności się marnuje.
   Najprawdopodobniej rząd wróci do poprzedniego roku i tylko dwie niedziele w miesiącu  będą niehandlowe.

26 komentarzy:

  1. Jak się wymyśla przepisy nie wynikające z potrzeb, a oparte na wydumanych pomysłach jak ma być, bo ja tak chcę i uważam, to czesto tak właśnie się kończy. Pomysł nie był oparty na analizach ekonomicznych. Sama uważam, że ludzie powinni mieć więcej wolnego, bo czas pracy i odpoczynku powinien być bardziej zrównoważony. Ale czy jest jakiś powód, aby wolna od pracy masowo dla wszystkich była akurat niedziela? Jaki jest tego powód poza czyimś widzimisię?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świechno, rząd przystał na propozycję Solidarności, bo w ten sposób "zapłacił" za nieorganizowanie strajków z paleniem opon. Gdy markety pracowały przez cały tydzień, to pracownicy zawsze mieli jakiś dzień wolny i nawet nie narzekali, jeśli to nie była niedziela, bo mogli pozałatwiać wiele spraw w urzędach.

      Usuń
  2. Rząd mógłby wreszcie pójść po rozum do głowy. Tylko która rządowa głowa ma rozum????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, przypomina mi się piosenka Wojciecha Młynarskiego "Co by tu jeszcze?" (spieprzyć, panowie)

      Usuń
  3. Na tym procederze zyskała chyba tylko sieć Żabka, bo gdy jesteśmy w niedzielę na spacerze, to drzwi do tych sklepów się nie zamykają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, całe moje osiedle jest "zażabione", a ja, taka niewdzięcznica, tylko raz byłam w Żabce i to wiele lat temu. Z Żabki najbardziej podobają mi się reklamy telewizyjne.
      Żabka się wycwaniła i zorganizowała w swoich malutkich sklepikach pocztę;), więc może sprzedawać w każdą niedzielę.

      Usuń
    2. A ja myślałam że tylko moje osiedle jest "zażabione".
      W "Żabce" jest wszystko, także udziały księdza Rydzyka...

      Usuń
    3. Stokrotko, kiedyś próbowałam się dowiedzieć, do kogo należą Żabki, ale dla mnie było to zbyt zagmatwane i do tej pory nie wiem,kto jest właścicielem i skąd ma pieniądze na wynajem tylu lokali.
      Wiem, że na pocztach są gotowe blankiety na przelewy dla o. Rydzyka, ale że w Żabce, to by mi do głowy nie przyszło.

      Usuń
  4. My tam kupiliśmy tylko wodę mineralną, bo wszystko drogie i bałagan jakiś niefajny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My z mężem chyba kupiliśmy coś słodkiego. Faktycznie, nie można tam niczego znaleźć.

      Usuń
  5. Klik dobry:)
    Eksperci wypowiedzieli się, że wzrosła ilość osób, którym zakaz handlu w niedzielę nie podoba się, a to może mieć swój wydźwięk w czasie wyborów. Nie sądzę więc, aby miała znaczenie analiza paragonów. Według mnie, raczej analiza słupków poparcia.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, teraz głównym przedmiotem zainteresowania partii rządzącej są słupki poparcia. Najwyższy czas, aby nastała normalność.
      W ostatnich latach nigdy nie robiłam zakupów w niedzielę, ale czasami się zdarza, że zabraknie śmietany do zupy, a niektóre zupy czy sosy jej potrzebują. Sklep zamknięty, więc kombinuję, czym tę śmietanę zastąpić.
      Chyba minister Emilewicz chce udowodnić, że ludzie wszystko kupią w sobotę, więc po co handlowa niedziela.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie rozumiem, dlaczego rząd o tym decyduje, czy potrzebna jest niedziela handlowa. Przecież wolny rynek sam sobie określi, czy potrzebna. Nikt nie będzie otwierał sklepu w dniu, w którym nie ma obrotów albo są zbyt małe. Przecież walczono o to, by obalić centralne zarządzanie, a dzisiejsi decydenci, którzy uważają się za największych "wyzwolicieli", sami postępują, niczym dawny komitet centralny.

      Usuń
    3. Mamy gospodarkę sterowaną przez rząd i Solidarność.
      Wystarczy policzyć, ilu kupujących jest w niedziele w centrach handlowych i nie odbierać ludziom możliwości spokojnego robienia zakupów z całą rodziną.
      Pracujący w niedziele odbiorą sobie wolny dzień i też będą mieć możliwość załatwić swoje sprawy np. w urzędach, odprowadzić dzieci do szkoły, porozmawiać z nauczycielem itp.
      Wydaje mi się, że w niedziele pracownicy więcej dostają za godzinę i to się opłaca, szczególnie młodym.
      Nie lubię żadnych zakazów i nakazów, żadnego dyrygowania moim postępowaniem.
      PS. Wiem, co teraz oglądasz w tv;), bo ja oglądam to samo.

      Usuń
  6. Skutki tego posunięcia były do przewidzenia ... a więc wydawałoby się, że jak zawsze wykazujemy deficyt zdroworozsądkowego , logicznego myślenia. Rządzący lubią lepiej wiedzieć /przywilej władzy/ jak obywatel powinien żyć, co dla niego dobre itp Trzeba jednak zakładać też , że pod tym płaszczykiem załatwia się też partykularne interesy. Na logikę biorąc kogo obchodzi szary człowiek, drobny biznesmen ? Tak naprawdę liczy się wielki kapitał i jego pomnażanie, wpływy , władza ... a ochłapami i obietnicami karmi się prosty lud by omamiony mirażami lepszego jutra nie zapomniał przyjść na wybory :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yolanthe, chyba na tych niehandlowych niedzielach najbardziej się dorobiły stacje benzynowe, gdzie można kupić szydło, mydło i powidło, a przede wszystkim alkohol.
      Szkoda mi małych biznesmenów, którzy w swój sklepik włożyli oszczędności całego życia, a teraz zbankrutowali, bo Solidarność wymyśliła wolne od handlu niedziele.
      Ten lodziarz na pewno sobie poradzi, a inni?
      Ciekawe, kto z tych bankrutów zagłosuje na partię rządzącą.

      Usuń
    2. dorabiają się i umacniają się wielcy gracze ... mali już zostali wyeliminowani ...

      Usuń
  7. Zyskał sklep, którego bardzo nie lubię: Żabka.
    Na pewno nie zyskali mali przedsiębiorcy.
    Na pewno nie zyskali klienci.
    Dla mnie to rodzaj cenzury.
    Nie znoszę, gdy ktoś decyduje za mnie co i kiedy mam robić.
    Jedyna nadzieja w wyborach, choć nie wierzę, że idzie ku lepszemu.

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  8. Te niedziele handlowe i niehandlowe są nie na moją głowę. Zwłaszcza, że w mojej rodzinie nigdy praktycznie nie chodziło się w niedzielę do marketów, a co najwyżej na miejski targ, więc dla mnie nie robi to większego znaczenia. Ale rozumiem, że są rodziny, które robiły zakupy na cały tydzień w niedzielę, bo tylko wtedy miały na to czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino, ja też już od dawna nie robię zakupów w marketów w niedzielę, ale gdy pracowałam, to niedziele była najlepszym dniem do większych zakupów.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Witaj wiosennie
    Ponieważ pracuję w różnych porach dnia najwygodniej jest mi robić większe zakupy w niedzielę. Staram się jednak kupować wszystko w tygodniu, bo w tą jedyną niedzielę w tygodniu wszyscy robią zakupy na zapas i musiałabym stracić tam zbyt wiele czasu.
    Cieszę się, że przeczytałaś mój ostatni wpis. Musze jednak napisać, że dodałam małe Postscriptum. Jeżeli jesteś ciekawa, zapraszam.
    Dzisiaj głośno jest o szkole i nauczycielach, więc i moja opowieść trochę szkolna. Jestem ciekawa Twojego zdania jako humanistki.
    Pozdrawiam słonecznie, żółtym kolorem forsycji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismeno, my w ogóle nie robimy zakupów w niedzielę.
      Z zasady nie odpisujesz na komentarze, więc nie zaglądałam na Twego bloga, choć mogłam się domyślać Twojej reakcji.
      Na razie nie piszę o przewidywanym strajku nauczycieli, tylko czekam, czym się to zakończy.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Witaj już kwietniowym porankiem
      Dziękuję za wizytę na moich zielonych stronkach. Jak widzę należę do mniejszości, która w szkole lubiła matematykę.
      Jak wiesz nigdy na komentarze nie odpisuję u siebie na stronkach. Wolę uczynić to na stronie osoby piszącej. Tak jest mi łatwiej. Zresztą jak ja zostawiam komentarz na innych stronach, to już tam raczej nie zaglądam w poszukiwaniu odpowiedzi. Musiałabym stale o tym pamiętać i co chwila tam zaglądać. A przecież może się zdarzyć, że taka odpowiedź się nie pojawi. Natomiast jak odpowiem na stronach osoby komentującej, to zawsze wiem, że moja odpowiedź zostanie przeczytana. Może ta druga osoba również po raz kolejny nie zagląda tam, gdzie zostawiła komentarz? Jednak również ze względu na mój wzrok staram się niezbyt długo spędzać czas przy komputerze ( w pracy mam tego za dużo) i tak jest dla mnie wygodniej. Przecież też kiedyś wspominałaś, że oczy także Tobie dokuczają. Ale już nie pracujesz, więc może Ci łatwiej, Mam nadzieję, że to zrozumiesz. Dziś weszła tutaj, bo we wtorek jeszcze nowego wpisu nie było i zauważyłam Twoją odpowiedź
      Dziś jak zawsze przesyłam dobre słowo

      Usuń
  10. Co nagle to po diable. Szybkie decyzje nie zawsze są trafne. I chociaż sama nie robiłam i nie robię w niedzielę zakupów, to wiem, że sporo ludzi korzysta, a tak naprawdę dla wielu to sposób na niedzielne przed i popołudnie. Spacer po marketach, galeriach całymi rodzinami. Nie ma więc potrzeby zakazywać im tego i warto odczytywać potrzeby społeczeństwa a nie kombinować. Nie uszczęśliwiać nikogo na siłę, zostawić to, co już było sprawdzone.
    W sąsiedztwie mamy i Żabkę i sklep prywatny. W niedzielę robią obrót tygodniowy i sprzedają wszystko, co zalegało na półkach. A niekoniecznie jest to najfajniejszy towar. Nie dajmy się zwariować !
    Pozdrawiam droga Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, te niehandlowe niedziele, to były dla przypodobania się Solidarności, aby nie strajkowała.
      Dla Polaków tradycją już się stały niedzielne wizyty w marketach i to zaraz po wyjściu z kościoła. Wtedy jest czas na zrobienie zakupów dla dzieci, np. ubrań czy butów.
      Nie chodzę do Żabki w żaden dzień tygodnia, podobają mi się jedynie jej reklamy w telewizji.
      Dziś do "piątki Kaczyńskiego" dołączył plus, czyli wolność, więc może Polacy będą mieli wolny wybór, kiedy robić zakupy.
      Serdeczności, droga Anulko.

      Usuń
  11. Oczywiście gdyby "pseudosolidarności" chodziło o dobro najczęściej pań pracujących w sklepach w niedzielę, powinno się zagwarantować prawnie, że tyle a tyle dni wolnnych od świadczenia pracy w niedziele się należy... ale przecież pobudki były czysto ideologoczne i kretyńskim rozwiązaniem nazywam wizję pełnych kościołów, gdy galerie puste. Ponadto Polacy mają w sobie tę może nie zawsze pozytywną cechę, że im więcej zakazów, tym więcej wobec zakazujących złości i nieposłuszeństwa. A co do ekonomicznych skutków... a czy pis w ogóle myśli ekonomicznie? Byle sobie zapełnić portfele, nic więcej... przykre to słowa, ale niestety prawdziwe.... pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń