piątek, 7 grudnia 2018

Diabeł wcielony z "fabryką w spodniach"

   Wszystko zaczęło się od tego, że z podkarpackiej wsi Izdebki znikł 13-letni Daniel. Ponad tysiąc osób zaczęło go szukać, chłopaka znaleziono po 48 godzinach, przemarzniętego, bosego, ubranego tylko w bieliznę. Okazało się, że to nie pierwsza jego ucieczka z domu, kiedyś uciekła też jego siostra.
   Gdy stosowne instytucje zainteresowały się rodziną, okazało się, że  matka ma lekkie upośledzeniem umysłowe, jej mąż, młodszy od niej o sześć lat, spłodził dziesięcioro dzieci. Sąsiedzi twierdzą, że było też kilka wywołanych poronień, a dzieci zostały najprawdopodobniej zakopane pod płotem.
   W małych wsiach niczego nie da się ukryć, więc sąsiedzi i rodzina opowiedzieli reporterowi wstrząsające historie, a wszystkiego mogłam się dowiedzieć z programu TVN- "Uwaga" oraz artykułów Onetu--> TU i TU.
   Jeśli ktoś tego nie oglądał lub nie czytał, radzę się zapoznać z tym materiałem, bo jest wstrząsający. 
   12-osobowa rodzina mieszka w domku na skraju wsi, w tym roku gmina odremontowała domek, ale już tego nie widać. Od krewnej rodziny, która tam czasami bywała, można się dowiedzieć, że dzieci są bite pałką, która jest w mieszkaniu. Ani ojciec, ani matka nigdy nie pracowali, żyją z 500+, renty i wszelkiego rodzaju zasiłków, co razem wynosi 10 tysięcy złotych miesięcznie. Wszystkie pieniądze są wydawane na alkohol i papierosy, dopiero gdy coś zostanie, przeznacza się na potrzeby dzieci.
   Gdy pies ma jedzenie w misce, dzieci rzucają się i je wyjadają,  młodsze nie mówią, tylko warczą. Tatuś lubi bawić się z dziećmi, dotykając ich miejsc intymnych, a w łóżku jednej z dziewczynek zauważono na ubranku ślady krwi, co może oznaczać tylko jedno, że była molestowana.
   Dzieci ze względu na swe upośledzenie mają nauczanie indywidualne, ale nauczyciele nie dostrzegają, aby były zaniedbane lub bite. Bardzo mnie to dziwi, bo przecież takich oznak nie da się ukryć.
   Urzędniczka z opieki społecznej też nie widzi niczego złego w tej rodzinie, bo przecież rodzice dostają pieniądze, więc jak może dziać się coś złego.
    Ojciec chwali się, że nie musi pracować, bo ma fabrykę w spodniach, a gdy zabraknie pieniędzy na wódkę, to "dorobi się" nowe dziecko i będzie kolejne 500+.
   Tytułowy "diabeł wcielony" to określenie krewniaczki, nie moje, bo ja napisałabym inaczej o tym człowieku.
   Na szczęście gdy tylko prawda o rodzinie i losie dzieci wyszła na jaw, wszystkie biedactwa zostały zabrane, a ojciec trafił do aresztu.
   Gdy podaje się definicję rodziny patologicznej, powinno się odsyłać do sytuacji, jaka istniała w Izdebkach.

24 komentarze:

  1. Oglądałam ten reportaż, bylismy wstrząśnięci nie tylko dramatyczną sytuacją dzieci,ale też zachowaniem tych,których obowiązkiem jest kontrolować rodzinę. Pani z opieki to typowa tępa dzida,których nie brak w urzędach, to tylko etaty,aby miały pracę. Asystentka rodziny to samo. Pan dyrektor szkoły, a jakże,nie widział problemu. To towarzystwo kwalifikuje się do natychmiastowego wyrzucenia na pysk. Sąsiadka zgłaszała problem w opiece i chwała jej za to,cóż z tego, gdy opieka drętwa. Czas najwyższy zweryfikować te różne opieki,kuratorki sądowe, to ta sama durna banda. Przed laty natworzyło się fikcyjnych etatów za nasze pieniądze i towarzystwo miewa się zupełnie nieźle. Gorzej z ich podopiecznymi. Oglądamy programy interwencyjne ,w których roi się od drastycznych przypadków bezlitosnej indolencji i głupoty tych,którzy biorą pieniądze za nic. Zapowiadają swoją wizytę u rodziny,trwa ona 5-10minut ,potem wpisują do listy płac kolejny pobyt i na tym się kończy. Banda kretynów. Łącznie z księdzem w parafii,bo nie wierzę,że nie wiedział nico dramacie dzieci,ale przecież nie będzie sobie na łeb brał cudzych problemów.
    Pozdrawiam Aniu ,ufffff.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, wszyscy we wsi wiedzieli o tym, co wyprawia się w tej zdemoralizowanej rodzinie, tylko osoby, którym za to się płaci, nie widziały niczego złego. Jedna z sąsiadek powiedziała, że gmina też boi się tego dziecioroba.
      Dobrze kiedyś mówiono, że 500+ to nic dobrego, bo zostanie przepite przez rodziców patologicznych.
      Kiedyś widziałam, jak przed MOPS-em czekało kilku niedopitych, bo ich kolega poszedł po zasiłek.
      Zanim się komuś da pieniądze z naszych podatków, powinno się dobrze sprawdzić, jak te pieniądze zostaną spożytkowane.
      Mną ten reportaż wstrząsnął, chciałabym też obejrzeć jego ciąg dalszy.
      Pozdrawiam, Anulko.

      Usuń
  2. I to jest w tym wszystkim najgorsze, że wszyscy wiedzieli lub się domyślali, a nikt tego nie ukrócił...moze niektórym wygodniej było nie widzieć.
    Podobne, może nie tak drastyczne przypadki zdarzają się i w miastach i choć system opieki coraz bardziej szczelny, to chyba nie unikniemy tego zupełnie, taka to natura ludzka i byle jakie przepisy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, to jest dla mnie przerażające. Żeby szkoła nie wiedziała, to nie do pomyślenia.
      W Gdańsku tez wszyscy wiedzieli, że prałat lubi dzieci i nikt niczego z tym nie zrobił.

      Usuń
    2. Tej szkole to się dziwię, ale jeśli nauczanie indywidualne, to różnie bywa, bo gdyby dzieciaki uczęszczały, to zauważy nauczyciel WF, wychowawca, dzieci nawet...

      Usuń
    3. Jotko, wypowiadał się dyrektor szkoły i mówił, że nauczycielka wf tylko raz widziała jakiegoś siniaka. Możliwe, że na jakieś szkolne zajęcia dzieci chodziły. Możliwe, że wszystkie zajęcia indywidualne miały w szkole, a nie w tym chlewie zwanym domem.
      Chciałabym za jakiś czas obejrzeć trzecią część, gdzie wszystko by się wyjaśniło.

      Usuń
  3. Mamy XXI wiek a mentalność ludzi jak w średniowieczu. I to nie tylko na wsiach. W miastach też zdarzają się taki przypadki.
    Dlatego wszelkie patologiczne rodziny "mają się dobrze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, myślę, że nie w każdym regionie Polski jest taka mentalność mieszkańców wsi. Urodziłam się i przez 18 lat mieszkałam w dolnośląskiej wsi, ale czegoś takiego nie było.

      Usuń
  4. Widziałam ten reportaż, ale nie byłam w stanie obejrzeć go do końca. Skrajna patologia zawsze gdzieś jest i na to nie ma rady, ale właśnie po to są organizacje i urzędnicy. Ja zawsze mówię, że urzędnik powinien być na najniższej pensji, a resztę powinien dostawać w formie premii uznaniowej, za efekty swojej pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dandi, pierwszego odcinka nie widziałam, dopiero drugi, potem na Player obejrzałam jeszcze obydwa.
      Faktycznie, urzędnicy pokpili sprawę, bo przecież pieniądze dawane biednym rodzinom to nie wszystko. Trzeba też wiedzieć, na co są wydawane nasze pieniądze. A skoro jest to rodzina wielodzietna, powinno się zainteresować, jak te dzieci żyją.

      Usuń
    2. No właśnie, tylko każdy umywa ręce. Nauczyciele nic nie widzieli (jeśli chodzi o starsze dzieci), urzędnicy też nie? Nie wierzę. Bieda to nie zawsze patologia i nie wszystkich trzeba mieć pod lupą, lecz ten przykład z reportażu to lata zaniedbań i "niechciejstwa".

      Usuń
    3. Dandi, we wsi mówiono, że gmina się bała tego wiecznie pijanego dziecioroba. Ale od tego jest policja, aby uspokoić awanturnika zagrażającego wsi, tylko ktoś to musi zgłosić.

      Usuń
  5. Nie widziałem (ze zrozumiałych względów) tego reportażu i nie chcąc powielać słusznego oburzenia Twoich komentatorów, zadam pytanie: czy jest tam w okolicy jakiś kościół? Nie chcę być złośliwy, ale opisywana rodzina wypełnia przecież jedno z podstawowych założeń polityki prokreacyjnej Kościoła katolickiego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, te dwa reportaże możesz obejrzeć na Onecie. Też zastanawiałam się, czy w wiosce jest kościół.
      Skoro były minister zdrowia, hrabia Radziwiłł, zamówił spot reklamowy o rozmnażaniu się jak króliki, to co się dziwić, że tacy "rozmnażacze się", będą premiowani.
      Pozdrawiam w szary dzień.

      Usuń
  6. Patologiczna jest nie tylko ta rodzina. Cała wieś, szkoła, GOPS, ksiądz - to jedna wielka patologia. Nikt nie reagował, bo nikt nie widział w tej sytuacji niczego złego. Jeden z mieszkańców powiedział mniej wiecej tak, że "po wódce to normalne, że chłop jest agresywny, że publicznie nikogo nie bił, a to co jest między nimi, to ich sprawa. I najlepiej cicho siedzieć, bo jeszcze nas mogą spalić".
    Na wsiach jest bardzo dużo patologii, trwającej latami, ale wszyscy cicho siedzą ze strachu. Zarówno ofiary jak i świadkowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masko, zgadzam się z Tobą, w niektórych wsiach czy małych miasteczkach wieczne picie alkoholu, i bicie dzieci jest czymś normalnym.
      Niektóre sąsiadki zgłaszały do gminy o tragedii dzieci, ale wg urzędników dzieciom żyło się dobrze.
      Dzieci nie chciały w ogóle wypowiadać się na temat ojca, oczywiście za strachu, na pytanie, co tatuś robi, odpowiadały, że pije albo śpi.
      Tylko dlaczego dzieci mają cierpieć przez rodziców alkoholików, a my mamy płacić za ich beztroskie życie?

      Usuń
  7. OK, TV pokazała reportaż, prasa napisała swoje, a my się oburzamy - i co dalej?
    Czy powstanie urzędniczy oddział prewencyjny wyszukujący w społeczeństwie podobne przypadki? Czy posłowie pochylą się nad sprawą bezmyślnego płodzenia dzieci, nakazując sterylizację z urzędu?
    Jak zwykle, skończy się na gadaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszczko, co będzie dalej, to pokaże czas.
      Pamiętasz, jaka była afera, gdy wysterylizowano matkę małej Róży? Jestem ciekawa, jaki jest los dziecka, którym interesowała się cała Polska.
      Nie wiem, czy potrzebny jest oddział prewencyjny, skoro są pracownicy, którzy powinni wiedzieć, co się dzieje w ich gminach. Powinno się ich pociągnąć do odpowiedzialności.

      Usuń
    2. O właśnie, gdyby każdy odpowiadał za to czego nie robił, a powinien, takie historie by się nie zdarzały.

      Usuń
    3. Myślę, że w tej sytuacji tak się stanie.

      Usuń
  8. Już drugi raz tu jestem
    i nie wiem, co napisać, Aniu.

    Bo mnie się to nie mieści
    w tej blond głowie.

    A łzy bezradności płyną same.
    Wiem, jestem durna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JoAnno, nie jesteś durna, lecz bardzo wrażliwa. Też nie mogłam pojąć, jak można być tak okrutnym wobec własnych dzieci. Jak instytucje odpowiedzialne nie dostrzegły tragedii dziesięciorga dzieci.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Widziałam ten reportaż i razem z mężem nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzimy i słyszymy. Najgorszy jest ten brak reakcji. Dla mnie np. było nie do przyjęcia, że owa krewna, która tyle wiedziała lub się domyślała, nic wcześniej nie zrobiła. Dopiero w TV opowiedziała? Zawsze tam, gdzie się źle dzieje są ludzie, którzy to widzą i nie reagują. To jest dla mnie najgorsze. Z tym się pogodzić nie umiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, dwa razy czytałam i oglądałam, bo wydawało mi się, że coś źle zrozumiałam.
      Wszyscy we wsi wiedzieli, co się dzieje w tej rodzinie, ale każdy wolał milczeć.

      Usuń