czwartek, 17.05.2007.
"Matki mają to siebie, że gdy dzieci kończą roczek, starają się wywróżyć im przyszłość. Tak robiła moja mama, tak też robiłam i ja. Położyłam na stole różne rzeczy i czekałam, co mój roczny syn wybierze, ale ten się uparł na winogrona na torcie, bez przerwy je ściągał i zwiewał do drugiego pokoju. Wreszcie zabrałam tort do kuchni.
Dopiero wtedy Wojtek zainteresował się tym, co leżało na stole. Chwycił plik pieniędzy i śrubokręt, który natychmiast mu odebraliśmy, aby nie wydłubał sobie oczu.
Natomiast Ania strąciła pieniądze na podłogę i chwyciła szminkę. Biedna ze mnie matka! Położyłam też przecież na stole taką ładną książkę, ale żadne z moich dzieci jej nie chciało, w przeciwieństwie do mnie, bo ja jako roczniak właśnie wzięłam książkę.
Jak rozumieć tę wróżbę? Tłumaczę sobie, że dziecko bierze te przedmioty, których wcześniej nie mogło dotknąć. Przecież syn wcześniej nie bawił się brudnymi pieniędzmi ani ostrym śrubokrętem, córce nie dawałam szminki, bo cały dom miałabym wymalowany na różowo czy czerwono.
Książki zaś są w naszym domu chlebem powszednim i nie stanowiły atrakcji dla moich dzieci. Ale z kolei w moim rodzinnym domu też były książki, a ja właśnie połakomiłam się na jedną z nich!Jedno muszę powiedzieć, że syn ma zmysł do interesów (skończył zarządzanie i marketing) oraz potrafi wszystko naprawić. Córka zaś dużo czasu spędza przed lustrem, ma kilkakrotnie więcej kosmetyków niż ja. Gdy była mała, a ja się malowałam, stała obok mnie, domagając się, abym pomalowała jej powieki i usta. Wtedy żądała lusterka, aby zobaczyć, jaka niunia śliczna.
Ciekawa jestem, czy ten obyczaj funkcjonuje w całej Polsce i co Wasze dzieci wzięły do rączek oraz jak to się ma do ich obecnych zainteresowań."
Tak bardzo chcę się oderwać od polityki, że wynalazłam neutralny post. Proszę mi wybaczyć, ale przez 12 lat istnienia bloga na Onecie wydaje mi się, że już pisałam na każdy temat.
Umieszczone gify mam już od tak dawna, że nawet nie pamiętam, gdzie je wynalazłam.
A wiesz, ze mój syn tez chwycił za banknot i o dziwo kończył technikum ekonomiczne a potem Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu. Coś jest na rzeczy...
OdpowiedzUsuńTematy mogą być podobne, ale czasy się zmieniają, my także, więc zawsze jest o czym pisać:-)
Jotko, akurat teraz chciałam napisać o czymś miłym i sympatycznym, a czymś takim są nasze wtedy małe dzieci. Moje już dorosłe dzieci na pewno by nie chciały, aby o nich pisać, więc nie piszę.
UsuńTo dziwne, że córka też skończyła zarządzanie i marketing, a pieniądze strąciła ze stołu.
Słyszałam o tym zwyczaju, ale nie próbowałam w ten sposób "wywróżyć" synowi przyszłości. Skonczył studia na kierunku humanistycznym, ale na szczęście nie został nauczycielem.;)
OdpowiedzUsuńOderwanie się od polityki na pewno dobrze wszystkim robi. Ja unikam jej jak ognia.
Serdeczności :)))
Masko, widocznie w Twoim regionie nie ma takiego zwyczaju albo nie jesteś przesądna.
UsuńTeż chciałabym unikać polityki, ale ona wciska się do naszych domów drzwiami i oknami.
Gorąco pozdrawiam.
Wiem o takich zwyczajach, ale sama nie praktykowałam. Wierzę, że to głównie geny decydują o późniejszych zainteresowaniach, sposobie bycia i życia. Często to geny wcześniejszych przodków, stąd słyszy się, że np. babcia/pradziadek/ciotka mieli podobne zachowania. Dobre lub złe.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobał mi się ten post, spokojny, odległy od codziennych utarczek kto co powiedział, ile zarobił, ile skorumpował etc. Tego mamy w mediach po kokardy. Serdeczności ślę, Aniu :)))
Anulko, często mówi się, że dziecko to wykapany dziadek lub wujek i na pewno to zasługa genów osób spokrewnionych. Ja jestem bardzo podobna do mamy, nawet urodziłyśmy się pod tym samym znakiem zodiaku, obie jesteśmy Koziorożcami.
UsuńDzisiaj też wydarzyło się bardzo dużo w Polsce i to bardzo smutnych rzeczy, jednak chciałam odejść od tego i to bardzo daleko. Właściwie nie ma dnia bez afery. Kto to wytrzyma?
Serdecznie pozdrawiam, droga Anulko.
No to witam w klubie Koziorożców! To znak moich rodziców i mój!
UsuńMasko, Koziorożce to bardzo uczciwi i pracowici ludzie.
UsuńNiedawno czytałam o ludziach urodzonych w styczniu, może kiedyś umieszczę na blogu.
Serdecznie pozdrawiam.
Ja nie znałam tego zwyczaju, więc nie wiem co by moje dzieci wybrały. Może to i lepiej, bo pewno w jakimś sensie oczekiwałabym spełnienia "wróżby". Na szczęście oboje sobie dobrze życie ułożyli. Od polityki ja nie potrafię uciec, za dużo się dzieje zła :(
OdpowiedzUsuńGigo, ja raczej nie oczekiwałam, co moje dzieci będą robić w przyszłości, bo zapomniałam o tej wróżbie. Kiedyś sobie przypomniałam i okazało się, że wróżba była prawdziwa.
UsuńZ mojego syna jest prawdziwy majsterklepka- wszystko potrafi naprawić, za co go podziwiam.
Polityka nie da nam o sobie zapomnieć.
Serdeczności.
Kilka miesięcy temu pod moim wpisem na moim blogu jedna z blogerek napisała: ... nie wiem co napisać ...
OdpowiedzUsuńWydawało mi się to co najmniej dziwne.
Okazuje się, że ja dzisiaj też bym tak napisała w komentarzu do Twojego wpisu :)
Jolu, widocznie nie znasz takiego zwyczaju.
UsuńNie znam i po prostu mnie to rozśmieszyło.
UsuńJa nie widzę nic śmiesznego w tym zwyczaju. Owszem, śmieszne było zachowanie moich dzieci.
UsuńMoja mama urodziła się w dawnym województwie kieleckim i znała ten zwyczaj, widocznie był tam rozpowszechniony.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy w moich stronach funkcjonuje ten obyczaj. Ja o nim nie słyszałam.
Pozdrawiam serdecznie.
A szkoda, bo to ciekawy i śmieszny zwyczaj, który daje dużo do myślenia.
UsuńSerdeczności.