wtorek, 13 lutego 2018

"Czy pani mieszka sama, czy razem z nim?"


    Po odejściu z tego świata mego taty, dwóch sióstr i  mamy stałam się jedyną spadkobierczynią starych zdjęć, które przeniosłam do komputera i naprawiłam wszelkie zniszczenia.
   Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, kogo przedstawia to zdjęcie, choć na pewno w dzieciństwie mama mi mówiła. Patrząc na twarz panny młodej, mogę domniemywać, że jest to któraś z licznych sióstr mojej mamy, ale też nie dam głowy, czy to nie jest jakaś jej przyjaciółka.
   Gdyby ci ludzie jeszcze żyli, mieliby co najmniej po 95 lat. Ciekawi mnie, jak im się wiodło po ślubie, czy wytrzymali z sobą do końca swych dni, czy mają dzieci, wnuczęta i prawnuczęta. Na zdjęciu są poważni, skupieni, bez śladu uśmiechu. Nie tyle patrzą na fotografa, co w swoją przyszłość. Widać, że zawarcie związku małżeńskiego jest w ich przypadku sprawą najwyższej wagi, a nie przygodą na kilka lat.

   Na naszych zdjęciach ślubnych też jesteśmy z mężem poważni, chyba dlatego że oboje rozumiemy wagę wydarzenia. Jesteśmy razem od wielu lat i jest nam z sobą dobrze, bo zakładając rodzinę, wiedzieliśmy, że robimy to w sposób przemyślany i odpowiedzialny za drugą osobę.
   Dobrze jest mieć kogoś, na kim zawsze można polegać, kto nie zawiedzie, będzie dzielił wszystkie smutki i radości. We dwoje łatwiej żyć, bo można podzielić obowiązki, nic nie spada na jedną osobę.
   Teraz modne jest bycie singlem, ale wydaje mi się, że jest to wybór z konieczności, bo nie można trafić na odpowiedniego partnera. Może się mylę, ale wydaje mi się, że każdy chciałby dzielić swój los i swoje problemy życiowe z drugą osobą.

   Wielokrotnie słyszę, jak kobiety się żalą, że jest im trudno, bo same muszą wychowywać dwoje- troje dzieci, opłacać wszystkie rachunki. Brakuje pieniędzy na drobne przyjemności i czasu na rozrywkę. Nie chcę być złośliwa, ale mam ochotę zapytać, a gdzie jest ojciec (ojcowie) tych dzieci, przecież to nie czasy Ditty, bohaterki powieści Martina Andersena Nexo, gdy wierzono, że kobieta zachodzi w ciążę, bo usiadła na wilgotnej ziemi. Każde dziecko ma ojca i to on powinien w równym stopniu odpowiadać za swe potomstwo, choć często bywa, że nie chce tego robić. Jeśli ojciec nie żyje, to dzieci mają po nim rentę, poza tym są jeszcze dziadkowie, którzy powinni pomagać samotnej matce.
   Jestem już w takim wieku, że mogę moralizować, bo wiele przeżyłam i wiele widziałam w swoim życiu. Drogie kobiety, nie kierujcie się pierwszym zauroczeniem przy wyborze małżonka, nie wybierajcie tego, który nie wydaje się być odpowiedni z wielu względów; nie jest wstydem zostać starą panną i mieć święty spokój, ale jest problemem związać się z nieodpowiednim partnerem, który może zatruć życie.

    Jest wiele maksym na temat małżeństwa, więc nie będę ich cytować, ale powiem słowami mojej mamy: „Dobrze jest się skryć nawet za najcieńszym drzewem”. Jednym słowem, dobrze mieć kogoś, kto będzie dzielił z nami nasze problemy. Nie musi być piękny ani bogaty, ale odpowiedzialny; ktoś, na kim nigdy się nie zawiedziemy.

37 komentarzy:

  1. Wrócę, bo teraz jadę do drugiej pracy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam, Ty pracowita kobieto;)

      Usuń
    2. Wciąż pamiętam mój ból małżeństwa, kiedy mój mąż mnie opuścił, Dr.Agbazara z AGBAZARA TEMPLE przywróciła mi kochanka w zaledwie 2 dni, chcę tylko podziękować Wam za zaklęcie i spodziewamy się naszego pierwszego dziecka. Jeśli masz problemy małżeńskie, spróbuj skontaktować się z TEMPLE AGBAZARA: ( agbazara@gmail. com ) Lub WhatsApp mu na: ( +2348104102662 )

      Usuń
  2. Hm, czy ja wiem, z małżeństwem łączy się seks, z kolei wiele osób ze starszego pokolenia podkreśla konieczność namysłu i wybranie rozsądnie partnera, który nam odciąży życie. Do tego dołożyć definicję prostytucji i nieładnie nam wyjdzie. Uważam, że troszkę to obłudne w takim razie, żeby źle traktować panie uprawiające zawód pokrewny miłości. Tak myślę.

    Każdy może się związać z nieodpowiednim partnerem ... myślę, że pewnym wstydem jest pozostawać w błędzie, a nie go popełnić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cynio, seks nie jest przypisany tylko małżeństwu.
      Doceń dojrzałość i doświadczenie ludzi starszych od siebie.
      Po cóż do małżeństwa wmieszałaś prostytucję? O prostytucji niedługo napiszę i przekonasz się, że nie ma nic wspólnego z miłością.
      Oczywiście, że można się pomylić w doborze współmałżonka, ale trzeba umieć przeciąć ten chory układ. Niektóre matki moich wychowanków do tego namawiałam.

      Usuń
    2. Przykro mi, ale w gruncie rzeczy seks wielu naszych babek to była prostytucja. Do małżeństwa trzeba się dobrać charakterologicznie i sypialnianie z całą pewnością. Natomiast rady "nie kieruj się zauroczeniem" jest słabe. No to czym? Zrównoważony, ma samochód, kupi Ci lodówkę? Z całą pewnością trzeba się zastanowić, czy partner nadaje się na męża, ale podstawową zasadą jest to, czy go choć lubimy, a nie czy jest użyteczny, bo miły, chociaż brzydko wygląda. Małżeństwo nie jest do świadczenia sobie usług seksualnych za to, że ktoś był dzisiaj grzeczny ... a jednak, wiele osób nadal tak to widzi. I jest to dość przykre.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Niezbyt rozumiem, co mi chcesz powiedzieć przez ten komentarz. Zakochaj się w uroczym pijaku i nierobie, z którym wspaniale jest w łóżku.
      Za mało jeszcze znasz życie i Twój pogląd na małżeństwo jest nowoczesny w przeciwieństwie do mojego. Mój jest bardziej praktyczny.
      Kiedyś byłam wychowawczynią klasy, w której połowa dzieci była nieślubna lub z rozbitych rodzin, na dodatek kilkoro dzieci wychowywała babcia, bo rodzice pracowali za granicą. Wiesz, jak ciężko było je wychowywać, jak tulić, jak zastępować im rodziców?
      A wszystko dlatego, że rodzice nie zastanowili się, jaką krzywdę zrobią dzieciom swym nieprzemyślanym związkiem.
      Pozdrawiam wieczorową porą.

      Usuń
  3. Wybranie właściwej drogi życia nie zawsze jest proste. Przed chwilą przeczytałam wpis na blogu Magda i Mateusz, w którym Magda opisuje wycieczkę po czeskiej stronie Tatr, gdzie Mateusz zaproponował przejście przez górską rzekę. Znał to miejsce, pokonywał rzekę niejednokrotnie a jednak nie udało im się bezpiecznie przejść na drugi brzeg rzeki.Nadrobili wiele godzin drogi, żeby dojść do celu.
    Podobnie jest z małżeństwem, nigdy nie przewidzi się czy wybrany partner życiowy sprosta wyzwaniu jakim jest związek na całe życie.
    Często pierwsze zauroczenie okazuje się wielką pomyłką.
    Małżeństwo wymaga dużej cierpliwości i umiejętności wybaczania sobie a nie każdy to potrafi.
    Nie ma jednoznacznej definicji udanego małżeństwa, każdy związek jest inny.
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, wiadomo, że wspólne życie nie jest usłane różami, ale zawsze trzeba się jakoś dogadać. Ja też kilka razy na dzień sprzeczam się z mężem lub mąż ze mną, ale nic z tego nie wynika.
      Przed chwilą sprawdziłam, że w ubiegłym roku na 181 tysięcy zawartych związków rozstało się 66 tys. par, co stanowi 36,4 procent.
      Pochopne zawarcie małżeństwa powoduje, że co trzecie małżeństwo się rozwodzi. Dobrze, jeśli jeszcze nie mają dzieci.
      Gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    2. Żadnej recepty pani Profesór Sokrates niezdecydowanemu odnośnie ślubu powiedział "cokolwiek zrobisz będziesz żałował "Czyli to jet po prostu loteria. Małżeństwo bywa dobre albo złe. Samotność zawsze jest zła...Bywają związki kohabilitacyjne czasem lepsze od małżeństwa ale też trochę doświadczeń mam za sobą więc od porad jestem daleko ....

      Usuń
    3. Sokrates może i był wielkim i słynnym filozofem, ale żona go trzymała pod butem, więc tak twierdził na temat małżeństwa.
      Właśnie, aby małżeństwo nie było loterią, trzeba się najpierw zastanowić, czy wybrało się dobrą osobę.
      Ja też mam trochę doświadczenia, więc dlatego napisałam ten post.
      P.S. Piszę to o godzinie 1 w nocy, bo dopiero skończyłam oglądać moją bajkę.
      Miłej środy.

      Usuń
    4. Pani Profesór , Sokrates mimo buta Ksantypy , a może dlatego znany był z niewierności. Mało - miał tez partnerów tej samej płci . Może ta madrość tak mu kazała.

      Usuń
    5. Andante, o tym, że Sokrates lubił obie płcie, nie wiedziałam. Ale to jego sprawa. Zresztą starożytnym Grekom niezbyt to przeszkadzało.

      Usuń
    6. Oczywiście , że to jego sprawa . Grekom z pewnością to ne przeszkadzało , tumulty kochanek też , ale Ksantypa raczej nie była zadowolona... Stad pewnie jej klótliwość (babciabarbie)

      Usuń
    7. A może dlatego, że żona Sokratesa była kłótliwa, jej mąż szukał zadowolenia w innych związkach?
      Ty raczej nie jesteś kłótliwa, skoro już tyle lat wytrzymujesz z moimi połajankami ;)

      Usuń
    8. W owych czasach biseksualność była uważana niemal za normę, zatem wszelka nadinterpretacja jest tu zbędna.

      Usuń
  4. Zdarza się, że dziewczyny uciekają w małżeństwo z pogmatwanych domów rodzinnych. A potem różnie bywa: albo szczęśliwy los albo wtopa. Często zachowania z rodzinnych domów paradoksalnie przenoszą do własnych. Nałogi, awantury, to doprowadza do kryzysów. Ale też w tzw. zwyczajnych małżeństwach, niby-kulturalnych, nie zawsze jest jak na obrazku. Ludzie się maskują, rzeczywistość bywa okrutna. Obojętność, przemoc psychiczna. Depresje. Na pewno życie w małżeństwie nie jest całkiem łatwe, wymaga kompromisów. Bywa mocno pod górkę, ale i jak na zjeżdżalni. Lżej jest, gdy małżonkowie po prostu się lubią, mają wspólne zainteresowania i podobną hierarchię wartości. To nawet jak chłop czasem zdenerwuje człowieka, to za pół godziny i tak się go lubi, byle okazał skruchę. Warto się troszczyć o małżeństwo a to teraz nie w modzie.
    Mądrość taką nabyłam w ciągu 66 lat życia, 46 lat temu pierwszy raz wychodząc za mąż a 15 lat temu drugi raz. Wiele przeżyłam, wiele widziałam, sporo słyszałam. Jak każdy w tym wieku. Jednego jestem pewna: mamy nie PRAWO a OBOWIĄZEK nie godzić się na złe traktowanie w małżeństwie. Dotyczy to i kobiet i mężczyzn.
    Serdeczności ślę, Aniu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, trzeba dużo odwagi, żeby rozstać się z mężem, którego kiedyś się kochało, a który okazał się niegodny tej miłości. Jednak to jest jedyne wyjście, aby zacząć nowe życie.
      Gdy jest się młodym, łatwo popełnić życiowy błąd.
      Wiadomo, że nawet w najlepszym małżeństwie są wzloty i upadki, ale trzeba umieć z nich wybrnąć, a do tego, jak zauważyłaś, potrzebny jest kompromis.
      Serdeczności, Anulko.

      Usuń
  5. W kwestii małżeństwa, a ściślej "dobrania się pary" jestem konserwatystą, a znaczy to tyle, że nawet jeśli twój - kobiety/mężczyzny wybór nie był optymalny, to należy robić wszystko, aby spróbować go uzasadnić swoim wspólnym życiem, znaczy się, że czasami warto wykonać krok wstecz, aby następny wykonać naprzód i już wspólnie. Ale życie wydaje się bardziej skomplikowane i takie proste, rozsądne rady nie zawsze pomagają. W tym moim komentarzu nie ma dość miejsca na to, aby odnieść się do Twojego tekstu, Anno, w sposób wystarczający, ale poczynię jeszcze parę uwag. Myślę, że "kryzysowe" małżeństwa istniały już od samego początku istnienia tej instytucji, głównym sprawcą tych kryzysów był na przestrzeni dziejów mężczyzna. Świat się ostatnio zmienił i sfeminizował, niby zmierza we właściwym, demokratycznym kierunku, ale wciąż jeszcze widać te niedoskonałości: zamiast małżeństwa wymuszającego, przynajmniej teoretycznie, wspólną odpowiedzialność - wolny, mniej lub bardziej przelotny związek, zamiast bycia z sobą na dobre i złe - pomijanie tego drugiego i dalej... niebieskie tabletki na sex i podtrzymanie związku... ba małżeństwo jako związek osób tej samej płci... i jeszcze jedno, co mnie, choć jestem o lewicowych poglądach nie pomieszcza się w głowie - możemy sobie już w przedszkolu wybrać płeć... po co o tym mówię? Bo kryzys instytucji małżeństwa istnieje istnieje w tym braku odpowiedzialności, w braku szacunku, nietolerancji, przejawia się w przemocy słownej i fizycznej... ale te zjawiska nie są wymysłem dzisiejszej epoki... natomiast obawiam się o tę jeszcze bardziej zrelatywizowaną, umowną przyszłość małżeństwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, z pewnych źródeł wiem, że dziewczyny, ale też chłopcy chcą zawrzeć związek małżeński, a dziewczyny dodatkowo mieć dzieci.Owszem, są sytuacje, gdy niektórzy do końca życia są być singlami. znam takiego zagorzałego singla, któremu było bardzo wygodnie w życiu. Jednak znalazł odpowiednią panią z dzieckiem, a raczej to ona go znalazła. Pobrali się, mają wspólnego syna i jest im bardzo dobrze.
      Teraz modne jest partnerstwo, a nie małżeństwo, też znam mnóstwo takich par, którym jest wygodnie.
      Mimo że jestem tak jak Ty konserwatystką, to jednak nie przeszkadzają mi związki gejowskie, choć osobiście żadnego nie znam.
      Temat współczesnych małżeństw, to temat rzeka i dużo na ten temat można pisać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Związki gejowskie też mi nie przeszkadzają, natomiast nazywanie ich małżeństwem burzy porządek myślenia, gubi definicje pojęć... a na słowa i ich znaczenie jestem bardzo wyczulony... pozdrawiam

      Usuń
    3. Nigdy się nie zastanawiałam nad małżeństwami gejowskimi, bo nawet u nas ich nie ma.
      W moim ulubionym programie "Ucieczka na wieś" często widzę pary gejowskie, przeważnie są to starsi panowie albo przed emeryturą, albo już na emeryturze, którzy czasami razem z matką jednego z nich chcą zamieszkać na wsi.
      Raz były dwie młode kobiety wraz z córką jednej z nich.
      Podoba mi się, gdy geje nie obnoszą się ze swoją orientacją seksualną
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Klik dobry:)
    Na zdjęciach ślubnych moich babć i ciotek także nie widzę promiennych i uśmiechniętych twarzy, a właśnie poważne.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, najprawdopodobniej taka była moda, a może po prostu nie wypadało się cieszyć. Jednak takie stare zdjęcia ślubne bardziej mi się podobają od obecnych.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  7. Nigdy nie było IDEALNIE ...tym bardziej dziś nie jest :)
    Kobieta XIX wieku najczęściej kojarzy się z beztroską, z balami oraz z pięknymi, kosztownymi sukniami, a cała epoka jawi się jako skostniała i pruderyjna. Nic bardziej mylącego! Okazuje się bowiem, iż dziewiętnaste stulecie to wiek hipokryzji i podwójnej moralności. W świecie mężczyzn panowała swoboda obyczajowa - zdradzali oni swe żony z aktorkami i prostytutkami, kobiety także miewały swoje pikantne sekrety oraz nie mniej gorszące grzeszki na swym sumieniu - z tą różnicą, że ich czyny nie były jawne. Trzeba jednak przyznać, że kobieta miała dużo cięższe życie od mężczyzny. Nie miano wobec niej wielkich oczekiwań, jedyną karierę, jaką mogła zrobić, to dobrze wyjść za mąż. Kobieta bez męża nie była nic warta, co trafnie ujęła E.Orzeszkowa: "Kobieta jest zerem, jeśli mężczyzna nie stanie obok niej jako cyfra dopełniająca." Wykształcenie, jakie zdobywała w tamtym czasie, było niepraktyczne. Gra na instrumencie czy kaligrafia nijak się miały do obowiązków, które czekały na nią po ślubie, w wyniku czego ta nie umiała prowadzić gospodarstwa domowego, liczyć pieniędzy (które według jej wiedzy o świecie są... darem od Boga!), nie mówiąc już o nieświadomości tajemnic alkowy, w wyniku czego młode mężatki po ślubie wpadały w przerażenie.
    Stąd może te poważne miny na ślubnych portretach ? :)
    Dzisiaj nie ma takiej presji społecznej, żeby zawierać małżeństwa jak dawniej, zwłaszcza w dużych miastach. Współczesny świat kusi różnorodnością, a to niestety nie sprzyja stabilności relacji. Ludzie od zawsze głównie myśleli o sobie i tu się wiele nie zmieniło, tyle że kiedyś mieliśmy dosyć zawężone możliwości działania i decydowania. Za komuny było z jednej strony trudniej, bo mieliśmy ograniczenia, ale z drugiej – łatwiej, bo był mniejszy wybór. Paradoks polega na tym, że kiedy mamy dużo możliwości, czujemy się niekomfortowo, bo nie wiemy, na co się zdecydować, gubimy się, popadamy nawet w paraliż decyzyjny, zwłaszcza jeśli chodzi o tak ważną sprawę jak wybór partnera życiowego. Chcemy "mieć ciastko i zjeść ciastko" , a więc mieć partnera, ale jednak być wolnym, być z kimś, by nie być samotnym, ale gdy coś nie gra , albo zakradnie się nuda to zmienić tego "ktosia" na innego itd.itp. Kiedyś ludzie zawierali małżeństwa tylko dlatego, że w wielu środowiskach nie było zgody na wspólne mieszkanie bez ślubu, na nieślubne dzieci potocznie zwane wtedy bękartami. Teraz nie ma z tym problemu, więc nie ma też zewnętrznego bodźca do formalizowania związku. Małżeństwo było niejako przepustką do lepszego życia: własnego mieszkania, regularnego życia seksualnego. To była ogromna gratyfikacja społeczna. Teraz rodzice chcą dla swoich dzieci przede wszystkim szczęścia, a nie wnuków i dokumentu z Urzędu Stanu Cywilnego. Wszystko to sprawia , że ludzie kalkulują na chłodno i dochodzą do wniosku, że to małżeństwo do niczego nie jest im potrzebne. I żadne moralitety tu nie pomogą ...
    Wybacz , że się tak rozgadałam ale tematu i tak nie wyczerpałam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yolanthe, to jest temat- rzeka i można by dużo pisać.
      To zdjęcie nie było robione w XIX wieku, chyba w czasie II wojny światowej.
      O tym, jaka była sytuacja kobiet w XIX wieku, wiem aż za dobrze, bo pisałam pracę seminaryjną z "Marty".
      Wydaje mi się, że jednak w obecnych czasach dziewczyny też marzą, aby wyjść za mąż, a szczególnie wtedy, gdy wszystkie koleżanki wokół są już zamężne.

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    Może toś z Gości tego bloga zechce przekazać 1% podatku ciężko choremu dziecku w mojej rodzinie?
    Z góry dziękujemy!

    http://dzieciom.pl/podopieczni/29257

    W formularzu PIT proszę wpisać numer: KRS 0000037904 i w rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podać: 29257 Kowalik Patrycjusz.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do twojej prośby. Ja już przekazałam 1% Patryczkowi w ubiegłym i w tym roku.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  9. Też mam, chyba najwięcej z całej rodziny, dużo starych zdjęć, nawet tych z XIX wieki. Niestety nie zawsze wiem kogo dokładnie przedstawiają.
    Pozdrawiam jak zawsze ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismeno, chyba z XIX wieku nie mam zdjęć, choć niektóre na takie wyglądają, ale nie mam pojęcia, kogo przedstawiają. To na blogu na pewno jest z pierwszej połowy XX wieku.
      Serdeczności.

      Usuń
  10. Zgadzam sie z Tobą Aniu. Nie sztuka w zauroczeniu, ale w dobraniu sobie odpowiedniego partnera.
    Mam taką sąsiadeczkę, która czasem mi pomaga, ma 40 lat i jest sama. Kiedyś rozmawiałyśmy na ten temat i ona bardzo mądrze mi powiedziała. Nie znalazła odpowiedniego partnera, bo nie chce byle jakiego , na którym by nie mogła polegać. Ma brata alkoholika i chyba to tak na nią wpłynęło. Niestety ja mieszkam na wsi, a na wsi sama wiesz, panują inne reguły. Ona jest wyszydzana. Ech to życia...
    Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pawanno, trzeba znaleźć drugą połówkę na wiele lat, a nie na rok czy dwa.
      Myślałam, że już na wsi ludzie zmądrzeli, przecież to inne czasy niż kiedyś. Lepiej mieszkać samej niż z jakimś alkoholikiem czy damskim bokserem.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  11. A ja wiem, że najpierw musi być solidna podstawa, przyjaźń.
    Potem wybucha miłość, szalone uczucie i bardzo cielesne,
    a potem znowu wraca się do przyjaźni i jak jej nie było,
    jest lipa tudzież nie ma nic.
    A warto, żeby było, żeby był szacunek i przywiązanie, bo
    wieloletnie związki muszą mieć solidne fundamenty.

    Wróciłam.

    Zapracowany miałam tydzień, dziś też - do tej pory -
    pracowałam...

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JoAnno, małżeństwo czy tylko partnerstwo bez ślubu wymaga rozwagi i odpowiedzialności.
      Wyjść za mąż nie jest trudno, ale żyć w małżeństwie przez kilkadziesiąt lat, to często jest problem.
      Chyba pracujesz na kilku etatach, ale po kilka godzin w tygodniu. Współczuję, bo zawsze miałam pełen etat w jednym miejscu pracy.
      Spokojnego nowego tygodnia.

      Usuń
  12. Dziś nie jest trudno znaleźć faceta i wziąć z nim ślub.
    Bardzo często jest to ruletka. W naszych czasach obustronna.
    Tak wiele się czyta, że kobiety maltretują swoich mężów.
    Żyjemy w dziwnych czasach i dziwny jest ten świat.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, najważniejsze, by partner/partnerka byli ludźmi odpowiedzialnymi za wspólny los.
      Serdeczności.

      Usuń
  13. Wciąż pamiętam mój ból małżeństwa, kiedy mój mąż mnie opuścił, Dr.Agbazara z AGBAZARA TEMPLE przywróciła mi kochanka w zaledwie 2 dni, chcę tylko podziękować Wam za zaklęcie i spodziewamy się naszego pierwszego dziecka. Jeśli masz problemy małżeńskie, spróbuj skontaktować się z TEMPLE AGBAZARA: ( agbazara@gmail. com ) Lub WhatsApp mu na: ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń