piątek, 27 kwietnia 2018

Program "Mama plus", czyli rodzić dla pieniędzy

   Dużo Polaków uważa, że PiS  w 2015 roku wygrał wybory parlamentarne dzięki programowi 500+, ja zresztą też tak sądzę. Niedługo zaczną się nowe kampanie wyborcze do samorządów, Parlamentu Europejskiego, sejmu i senatu, więc najwyższy czas, aby dać nową kiełbasę wyborczą. Jako że dzieci cały czas rodzi się zbyt mało,  trzeba wymyślić coś dodatkowego. I wymyślono program "Mama plus", bo u nas plusy są modzie.
 Z ciekawością przeczytałam artykuł, z którego się dowiedziałam o nowych propozycjach rządu na zachęcenie kobiet do rodzenia.
1. Dłuższy urlop macierzyński.
2. Pieniądze za szybkie urodzenie drugiego dziecka.
3. Emerytury dla matek czworga dzieci, które nie pracowały zawodowo.
4. Miejsca w akademiku dla studenckich małżeństw.

   Są kobiety, które nie pracowały zawodowo, bo wychowywały nawet po czworo dzieci, choć ja, która miałam kilka wychowawstw, pamiętam tylko pewną Kasię, której mama urodziła czworo dzieci. Pozostali moi wychowankowie nie mieli tyle rodzeństwa, wręcz przeciwnie, było mnóstwo jedynaków.
   Jak znam życie, zaraz zacznie się dyskusja, dlaczego czworo dzieci a nie troje. Moja mama miała troje dzieci i dopóki nie podrosły, zajmowała się niewielkim gospodarstwem, dopiero potem poszła do pracy. Sąsiadka z parteru urodziła i wychowała sześcioro dzieci i nigdy nie pracowała. Sąsiadka z poddasza miała dwoje dzieci i pracowała w Ośrodku Zdrowia jako pielęgniarka. Razem było nas na podwórku jedenaścioro dzieci, do tego dochodziło mnóstwo innych dzieci, więc czasami szalała nas na podwórku niezła gromada. Do tej pory mam w uszach krzyk sąsiadki z parteru: "Cicho, bo Januszek śpi!" Januszek był jej najmłodszym dzieckiem.
   Nie tylko mnie bulwersuje punkt drugi, aby za pieniądze urodzić szybko drugie dziecko.  Co to znaczy szybko? 
"Jarosław Kaczyński tłumaczył: – Te małżeństwa, które zdecydują się na drugie dziecko szybko po pierwszym, albo na trzecie szybko po drugim, będą miały różnego rodzaju przywileje i pierwszeństwa."
Może kotki potrafią rok w rok mieć kolejny miot, ale nie wszystkie kobiety to potrafią. Według Elżbiety Rafalskiej, minister  rodziny, pracy i polityki społecznej, szybko to dwa lata, czyli kobieta musi zajść w ciążę rok po urodzeniu poprzedniego dziecka.
   "Jest grupa pacjentek - po ciąży bliźniaczej czy po porodzie operacyjnym - które wymagają więcej czasu. Po cięciu cesarskim, z którym mamy do czynienia już w przypadku co drugiego porodu w kraju, czy po ciąży bliźniaczej, wskazany odstęp powinien wynosić co najmniej półtora roku. W tym czasie macica ma szansę dobrze się zagoić, co zmniejsza ryzyko rozejścia się blizny podczas kolejnej ciąży - tłumaczy dr Dąbrowski. - Także pacjentki, u których w ciąży występowały problemy z ciśnieniem czy funkcją wątroby, muszą przejść badania i poczekać na normalizację parametrów".
   Według mnie są też kobiety, które  chcą zapomnieć o traumie wywołanej rok wcześniej odbytym porodem i w stosownym dla nich czasie po raz drugi zajść w ciążę, a nie startować w "wyścigu rozrodczym". Poza tym do tej pory dla pieniędzy rodziły tylko surogatki.
   Młodym kobietom radziłabym przeczytać zalinkowany artykuł, bo choć większość pomysłów PiS-u  mnie już nie dotyczy, to wszystko, co wymyśli partia rządząca, czytam z ogromnym zainteresowaniem.

środa, 25 kwietnia 2018

Rodzice, ich niepełnosprawne dorosłe dzieci i rząd

   Na pewno są kobiety, które nie chcą być matkami, jednak są one w mniejszości. Malutkie dzieciątka są przecież takie kochane i słodkie. Chce się je przytulić, wycałować, wypieścić. Małe dziewczynki można ubierać jak laleczki.
Jestem matką dwojga już dorosłych dzieci - syna i córki, urodziłam wiele lat po ślubie, bo wcześniej się nie udało. Nikt nie pomagał mi w ich wychowaniu, sama dałam sobie radę, choć było trudno. Jedynie pomagał mi mąż.
   Miałam to szczęście, że dzieci były zdrowe, choć syn jest alergikiem, o czym dowiedziałam się dopiero, gdy miał osiem lat.
   Już od tygodnia obserwuję matki, które z dorosłymi dziećmi niepełnosprawnymi rozpoczęły strajk w sejmie. Przypomniała mi się piosenka "Wyspa dzieci" zespołu "Dwa plus jeden". Proszę zwrócić uwagę na ostatnią zwrotkę:


Jest wyspa, wyspa za morzem dziewięciu miesięcy,

Gdzie dzieci rosną, rosną! Rosną na drzewach,
A słońce rozdaje im złote szturchańce,
I mogą, i mogą, i mogą jak jabłka dojrzewać.
A kiedy, kiedy wichura nadciągnie od morza,
I gałąź o gałąź, o gałąź! O gałąź zastuka.
Zaczyna się wielkie, jesienne spadanie.
Za brzdącem brzdąc, za brzdącem brzdąc leci jak grucha.


Bęc, bęc, już jeden leci,
Pac, pac, pac już drugi spadł,
Bęc, bęc, sypią się dzieci,
Pac, pac, pac, tłusty, różowy grad.


Pod wieczór, pod wieczór na wyspę przychodzą dorośli,
I chodzą i gapią, i gapią! Gapią się wkoło.
Zawsze mijają te dzieci, co płaczą.
A biorą, a biorą, a biorą ze sobą wesołe.

   Widocznie na "wyspę dzieci" przyszłam wyjątkowo wcześnie  i trafiły mi się dzieci "wesołe", ale tym, którzy się spóźnili, przypadły dzieci "płaczące".

   Współczuję tym matkom, które mają dzieci niepełnosprawne i znikąd nie otrzymują pomocy. Z przerażeniem przyglądam się strajkowi zdesperowanych matek i trzymam za nie kciuki, aby się nie poddały bezdusznemu rządowi.

wtorek, 17 kwietnia 2018

"Sezamie, otwórz się!"

   Niedawno gdy się nudziłam, obejrzałam bardzo stary film "Ali-Baba i 40 rozbójników" ze słynnym Fernandelem. Ubogi Ali-Baba poznał zaklęcie otwierające skarbiec wypełniony złotem i różnymi kosztownościami. Na końcu filmu skarbiec opustoszał, bo biedni Arabowie go opróżnili.

 Polska też ma taki skarbiec, który można bez przerwy opróżniać i na nowo napełniać z naszych podatków. Ostatnio na konwencji PiS-u premier Morawiecki zapowiedział pięć projektów:
1. Mniejszy ZUS dla małych firm.  
2.Obniżenie CIT-u z 15 do 9 procent.
3. Wypłata 300 złotych dla każdego ucznia do 18 roku życia przy okazji rozpoczęcia roku szkolnego.
4. Stworzenie funduszu budowy dróg lokalnych w wysokości 5 miliardów złotych.
5. Program Dostępność+, aby zlikwidować bariery architektoniczne w poruszaniu się osób starszych i niepełnosprawnych.

   Zdaniem ING Bank Śląski  roczny koszt propozycji premiera to 5,5 mld złotych i państwo na to stać.

   Wypada nam się cieszyć, bo kto nie lubi dostawać pieniędzy.  Na pomysł punktu piątego prezes wpadł, gdy usłyszał, że babcia pewnej dziewczyny nie ma siły wchodzić  po schodach i przydałaby się winda. 
   W moim wieżowcu niedawno wymieniano windę na bardzo nowoczesną, tylko że mieszkańcy sami  za nią płacili. Wszelkie schodki z poręczami na skarpach już dawno zostały zrobione, co nie znaczy, że wszędzie tak jest.

   Na konwencji z ust byłej premier padły słowa, że dzięki 500+ rodzice z dziećmi po raz pierwszy spędzili urlop nad morzem, dzieci mają darmowe podręczniki, zaś starzy rodzice nie muszą płacić za leki. W takim razie wszystko zawdzięczają obecnym rządom.

   Mam prośbę do premiera Morawieckiego, aby z sezamu wydobył  600 mln złotych i przekazał je samorządom, bo podwyżka dla nauczycieli spadła na barki samorządów, których na to nie stać. Może też coś skapnie na podwyżki emerytur.

  Na pewno większość z nas chciałaby  lepszego dostępu do lekarzy specjalistów i refundowania kosztownego leczenia, aby nie trzeba było błagać o wpłaty, by bardzo chore dzieci mogły leczyć się za granicą.

   A tak w ogóle, to nie jest źle!!!???

czwartek, 12 kwietnia 2018

PiSancjum i z górki na pazurki

   Ten post czekał długo, aż zdecyduję się go napisać. Jednak cały czas pojawiały się nowe informacje, więc się wstrzymywałam.
   Gdy pisałam post o premiach dla ministrów, nie wiedziałam, że inni urzędnicy w rządzie też zostali obdarowani, choć mniejszymi nagrodami. Potem dowiedziałam się, że było tak również w 2016 roku, jednak tego się nie dowiedzieliśmy.
   Gdybym miała wymieniać wszystkich, którzy załapali się na ogromne pieniądze, zabrakłoby mi miejsca. Rozrzutność obecnej władzy jest ogromna, np. od stycznia 2016 roku na delegacje Anny Marii Anders wydano 611 625 złotych. Polska Fundacja Narodowa z naszych pieniędzy kupiła we Francji jacht, który ma opłynąć kulę ziemską, sławiąc Polskę, a wyprawa ma kosztować 20 milionów złotych. Nawet Krystyna Pawłowicz się oburzyła na taki sposób wysławiania naszej ojczyzny.

Kto interesuje się polityką, ten wie, jak obłowili się niektórzy zwolennicy partii rządzącej. Były prezes PKN Orlen, Wojciech Jasiński,  przez dwa lata zarobił 4-5 milionów. Jego następcą został Daniel Obajtek, najpierw wójt Pcimia, z którym Beata Szydło podczas kampanii wyborczej malowała, a w rzeczywistości gruntowała, ściany szkoły. Za Wikipedią cytuję o zawrotnej karierze pana Obajtka: "W latach 2016–2017 prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w latach 2017–2018 prezes grupy energetycznej Energa S.A., od 2018 prezes PKN Orlen."
Tak robi się karierę: od wójta, do prezesa Orlenu.
  
Chyba większość z nas pamięta, jak niedawno była premier Beata Szydło wykrzykiwała z mównicy sejmowej, że ministrom premie się należały za ich ciężką pracę. Okazało się, że to prezes J. Kaczyński kazał jej "pokazać pazurki", więc pokazała.
   Wtedy premier Morawiecki postanowił odchudzić ministerstwa i kazał pozwalniać nadmiar wiceministrów. Ci nie narzekali, bo przeszli na inne, też lukratywne stanowiska.
   Jakby tego było mało, prezes Kaczyński kazał  odebrać ministerialne nagrody i przekazać je dla Caritasu. Na dodatek uposażenia parlamentarzystów zostaną obniżone o 20 procent. Tak samo oberwie się samorządowcom.
   Wszyscy zastanawiają się, jakim prawem zwykły poseł może odbierać ludziom pieniądze, ale to już nie mój problem.
   Szkoda tylko, że pomyślano o tych wszystkich rewolucjach finansowych dopiero wtedy, gdy notowania PiS-u zaczęły spadać z górki na pazurki.

czwartek, 5 kwietnia 2018

Polacy nie są źli?

   Już od wielu lat napływają do Europy uchodźcy z Azji i Afryki. Uciekają z krajów, gdzie jest wojna lub panuje głód.
   Temat uciekinierów kilkakrotnie już poruszałam  na zlikwidowanym blogu Onetu. Polacy chcą tylko widzieć "młodych byczków" z wypasionymi komórkami, a nie widzą biednych matek dźwigających małe dzieci, które uciekły przed bombardowaniami i pewną śmiercią.
   Oglądałam kiedyś program "Ewa Ewart poleca" o tragicznym losie uciekinierek z Erytrei, które chcą dotrzeć do Izraela. Po drodze przez pustynię są wyłapywane przez Beduinów, trudniących się handlem kobiet. Jeśli którejś uda się dotrzeć do drutów na granicy z Izraelem, może zginąć od kul strażników.
   Polski rząd twierdzi, że nie przyjmie żadnego uchodźcy, lecz wspomoże finansowo w ich rodzinnych krajach. Ministrem do spraw uchodźców jest Beata Kempa, która postanowiła zbadać, jak się ma sytuacja uchodźców syryjskich w Jordanii. Wyprawa rządowym Embraerem kosztowała podatników 300 tysięcy złotych --> TU.
   Temat uchodźców poruszyła ostatnio Grupa "Chlebem i Solą", która przygotowała eksperyment pokazujący, że Polacy cały czas zmagają się ze stereotypami.
   O tym eksperymencie czytałam wczoraj w internecie, kilkakrotnie słyszałam w TVN24, a dziś znalazłam strony, na których jeszcze raz przypomniałam sobie, o co dokładnie chodzi-->TU i TU
   Otóż w pewnej osiedlowej piekarni żyd, obywatelka Konga, Syryjczyk, polski gej i muzułmanin piekli chleb. Potem zaproszono na zaplecze klientów, aby spróbowali, czy chleb im smakuje, a przy okazji dowiedzieli się, kto go piekł. Z filmiku wynika, że chleb nie różnił się w smaku od chleba wypiekanego przez polskich piekarzy Klienci nie mieli zastrzeżeń do narodowości i religii eksperymentalnych piekarzy, jedynie próbowali uświadamiać geja, że źle postępuje.
   Na zakończenie filmiku pewna Polka stwierdziła, że Polacy nie są źli, z czym ja się nie zgadzam. Może powinna powiedzieć, że nie wszyscy Polacy są źli.
   Wystarczy obejrzeć filmy nakręcone podczas manifestacji narodowców, posłuchać wypowiedzi ludzi, którzy nie pozwalają obcokrajowcom wejść do tramwaju czy autobusu lub po prostu poczytać komentarze w internecie, które są pełne nienawiści  do cudzoziemców.