Jestem matką dwojga już dorosłych dzieci - syna i córki, urodziłam wiele lat po ślubie, bo wcześniej się nie udało. Nikt nie pomagał mi w ich wychowaniu, sama dałam sobie radę, choć było trudno. Jedynie pomagał mi mąż.
Miałam to szczęście, że dzieci były zdrowe, choć syn jest alergikiem, o czym dowiedziałam się dopiero, gdy miał osiem lat.
Już od tygodnia obserwuję matki, które z dorosłymi dziećmi niepełnosprawnymi rozpoczęły strajk w sejmie. Przypomniała mi się piosenka "Wyspa dzieci" zespołu "Dwa plus jeden". Proszę zwrócić uwagę na ostatnią zwrotkę:
Jest wyspa, wyspa za morzem dziewięciu miesięcy,
Gdzie dzieci rosną, rosną! Rosną na drzewach,
A słońce rozdaje im złote szturchańce,
I mogą, i mogą, i mogą jak jabłka dojrzewać.
A kiedy, kiedy wichura nadciągnie od morza,
I gałąź o gałąź, o gałąź! O gałąź zastuka.
Zaczyna się wielkie, jesienne spadanie.
Za brzdącem brzdąc, za brzdącem brzdąc leci jak grucha.
Bęc, bęc, już jeden leci,
Pac, pac, pac już drugi spadł,
Bęc, bęc, sypią się dzieci,
Pac, pac, pac, tłusty, różowy grad.
A słońce rozdaje im złote szturchańce,
I mogą, i mogą, i mogą jak jabłka dojrzewać.
A kiedy, kiedy wichura nadciągnie od morza,
I gałąź o gałąź, o gałąź! O gałąź zastuka.
Zaczyna się wielkie, jesienne spadanie.
Za brzdącem brzdąc, za brzdącem brzdąc leci jak grucha.
Bęc, bęc, już jeden leci,
Pac, pac, pac już drugi spadł,
Bęc, bęc, sypią się dzieci,
Pac, pac, pac, tłusty, różowy grad.
Pod wieczór, pod wieczór na wyspę przychodzą dorośli,
I chodzą i gapią, i gapią! Gapią się wkoło.
Zawsze mijają te dzieci, co płaczą.
A biorą, a biorą, a biorą ze sobą wesołe.
I chodzą i gapią, i gapią! Gapią się wkoło.
Zawsze mijają te dzieci, co płaczą.
A biorą, a biorą, a biorą ze sobą wesołe.
Widocznie na "wyspę dzieci" przyszłam wyjątkowo wcześnie i trafiły mi się dzieci "wesołe", ale tym, którzy się spóźnili, przypadły dzieci "płaczące".
Współczuję tym matkom, które mają dzieci niepełnosprawne i znikąd nie otrzymują pomocy. Z przerażeniem przyglądam się strajkowi zdesperowanych matek i trzymam za nie kciuki, aby się nie poddały bezdusznemu rządowi.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie oglądam ostatnio telewizji i mało gazet czytam, ale wpadł mi w oko i zbulwersował mnie tytuł artykułu "Poseł Pięta z PiS domaga się wyniesienia z Sejmu protestujących niepełnosprawnych i oddania ich w ręce policji!" Czy to prawda? Czy jakaś gazeta kłamie?
Pozdrawiam serdecznie.
AlEllu, niestety, poseł Pięta tak właśnie powiedział.
UsuńTak to jest, gdy ktoś zamiast mózgu ma piętę.
Serdecznie pozdrawiam.
Straszne to wszystko. Nie dosyć, że wielkim ciężarem jest mieć tak chore dziecko, to jeszcze być upokarzanym przez kolejny rząd. A pamiętam sprzed chyba 4 laty, gdy była podobna sytuacja, opozycja, która teraz jest partią rządzącą, podburzała nastroje nieszczęsnych rodziców, obiecując gruszki na wierzbie. No i teraz przyszła pora na rozdawanie tychże gruszek. Bo na tym właśnie polega polityka, wredna i zakłamana. Dotyczy to każdej dziedziny życia, gawiedź niech się cieszy. Chociaż chwilę. Jak w przysłowiu : "obiecał pan kożuch, słowo jego ciepłe". Dramat. Ważne , że są stołeczki, że coś dla siebie się załatwi, do końca kadencji. Bo następni tez przecież potrzebują i już czyhają......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aniu, jestem zbulwersowana tym wszystkim.
Anulko, w wielu postach pisałam o rozdawnictwie pieniędzy i to az do znudzenia. Dziś dowiedziałam się, że techniczny premier Gliński wydał mnóstwo pieniędzy na premie dla kierowców w swym ministerstwie.
UsuńPamiętam poprzedni pobyt matek z niepełnosprawnymi dziećmi w sejmie i ich rozmowę z ówczesnym premierem Tuskiem. Tylko że to były dzieci niepełnoletnie, a te obecne to już ludzie dorośli.
PiS ma umiejętność skłócania wszystkich środowisk i wczoraj skłócił strajkujące matki, bo jedne na coś wyraziły zgodę, inne nie.
Dobrze, że przypomina się, co PiS obiecywał przed wyborami, a teraz brakuje pieniędzy. To po co nimi tak szastano?
Jest takie powiedzenie: "Tak krawiec kraje, jak mu materiału staje", więc trzeba było dobrze wymierzyć ten materiał.
Nie mogę patrzeć na cierpienie matek i ich dorosłych dzieci, a co będzie, gdy rodziców zabraknie?
Serdecznie pozdrawiam, droga Anulko.
Moja koleżanka ze szkoły miała upośledzonego fizycznie i umysłowo brata, tylko rodzice i ona wiedzieli, ile to wymaga poświęcenia, ojciec pracował ile tylko mógł, matka wiecznie prała, pielęgnowała, pieluch i innej pomocy wtedy nie było. Rodzice odeszli wcześnie, pokonani przez różne choroby i troski. Brat koleżanki trafił do domu opieki, bo ona sama też zaczęła chorować. A i tak znaleźli sie tacy, co pozazdrościli zapomóg, pomocy z kościoła, remontu z fundacji itd.
OdpowiedzUsuńTakich mamy chrześcijan w naszym kraju...
Jotko, uczyłam kilkoro lekko upośledzonych dzieci, których rodzice nie chcieli oddać do szkoły specjalnej, aby nie miały na świadectwie informacji, jaką szkołę ukończyły.
UsuńZauważyłam, że gdy miałam z tymi dziećmi zajęcia indywidualne, to doskonale dawały sobie radę. Gorzej było na lekcji w klasie.
Szkoda mi rodziców, którzy przecież kochają swoje niepełnosprawne dzieci i martwią się, co będzie, gdy ich zabraknie.
Witam weszłam przypadkiem i chyba już zostanę. Sama jestem niepełnosprawna i wiem jak to ciężko na tym świecie, ale nie narzekać nie mam zamiaru. Jedynie powiem, że popieram te biedne matki ich dzieci.
OdpowiedzUsuńIvo, w Polsce wg słów minister Rafalskiej jest prawie milion osób niepełnosprawnych, więc stanowią duży procent ludzi, z którymi trzeba się liczyć.
UsuńWspółczuję dzieciom i ich rodzicom.
Trzymam kciuki za te (najczęściej) kobiety, bo że człowiek po urodzeniu dziecka, gdy okazuje się, że jest ono niepełnosprawne, zostaje zupełnie sam i rujnuje swoje życie w przegranej sprawie, to nie jest normalne.
OdpowiedzUsuńNie tylko chodzi tu o pieniądze, chodzi o organizację opieki, odciążenie opiekunów domowych, ofertę dla ludzi upośledzonych - ofertę inną niż paciorek i wyjazd do Lichenia specjalnym autobusem. W Polsce usamodzielnianie osób niepełnosprawnych intelektualnie ledwo dyszy. W zasadzie nie tylko w tej sprawie zwala się problem na rodzinę: przecież tak samo jest, gdy zachoruje ojciec-alkoholik, którego nikt w domu nie widział od 25 lat. To, co z pewnością potrafią to zgłosić się do rodziny, żeby obcym, niedołężnym człowiekiem obciążyć nowe pokolenie, bo on tam kiedyś oddał na nich spermę. Patologia.
Świechno, właśnie bywa tak, że kobiety zostają same ze swymi niepełnosprawnymi dziećmi, bo ten, który "dał spermę" często odchodzi w siną dal.
UsuńPrzed chwilą usłyszałam, zresztą po raz kolejny,o "ławkach niepodległości", które dla uczczenia stulecia niepodległości wymyślił minister wojny, a których koszt ma wynosić 4 miliony złotych. Rzekomo na finansowanie rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych brakuje pieniędzy, ale na niepotrzebne nikomu ławeczki są. Na premie dla ministerialnych kierowców nie brakuje kasy z budżetu państwa.
Ech, szkoda słów!
Ech...mam nadzieję, że znajdzie się jakieś racjonalne wyjście z tej sytuacji...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Agnieszko, PiS-owi zależy na wygraniu wyborów samorządowych, więc na pewno gdy rząd i posłowie wrócą z majowego grillowania, zajmą się niepełnosprawnymi dziećmi.
UsuńPozdrawiam znad klawiatury;)
Szczęśliwi są rodzice, których jedynym problemem jest to, jak się dziecko uczy.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie jest kilkoro niepełnosprawnych dzieci i wiem, jak trudno jest rodzicom.
Masko, w rodzinie mojego męża też są osoby niepełnosprawne fizycznie i jako dzieci doskonale sobie dawały radę. Założyły rodziny, mają po dwoje dzieci.
UsuńGorzej, jeśli dzieci są niepełnosprawne neurologicznie.
Aniu, zapewne wiesz, że każda niepełnosprawność rodzi wiele problemów - medycznych, finansowych, psychologicznych. To, że dziecko w naszej ocenie "dobrze sobie radzi", nie znaczy, że nie ma problemów, wynikających z niepełnosprawności. Poza tym czym innym jest np. znaczna wada wzroku, a czym innym np. porażenie mózgowe. W obu przypadkach intelekt może być na bardzo wysokim poziomie, a sytuacja tych dwóch osób będzie diametralnie różna.
UsuńMasko, chodziło mi o to, że te, już dorosłe dzieci traktowane były normalnie przez rówieśników. Chłopak po Heinego- Medinie miał problemy z jedną nogą, ale jeździł na rowerze, a nawet podpierając się kulą, grał w piłkę nożną. Jego siostra straciła słuch, gdy kończyła szkołę podstawową, ale czyta z ust i potrafi doskonale migać.
UsuńOczywiście, że te ułomności utrudniają życie, ale nie przeszkadzają samodzielnie żyć i pracować.
Jestem przerażona tym jak ci u władzy są bezwzględni i aroganccy.
OdpowiedzUsuńNiektórzy popisali się swą arogancją- poseł Pięta, wicemarszałkowie sejmu, Beata Mazurek i Ryszard Terlecki.
UsuńMoja matka powiedziała kiedyś, że wychowując mnie jedną niepełnosprawną straciła więcej sił i zdrowia niż gdyby wychowała 4 zdrowych dzieci. Najpierw wdzięczna jej za włożony trud, pragnęłam spełnić jej oczekiwania jakie miała wobec mnie. Gdy tak się stało, starałam się żyć tak, by na siebie zarobić, nie być ciężarem ani dla społeczeństwa ani dla rodziny. Zawsze jednak nurtowało mnie pytanie "dlaczego jestem karana za swoje kalectwo, kiedy nie ponoszę za nie winy"? Całym sercem jestem z matkami ludzi niepełnosprawnych, zarówno tymi których dzieci są jeszcze małe, jak i tymi, których dzieci już dorosły. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIwono, jedyną pociechą dla Ciebie jest to, że jesteś sprawna intelektualnie, studiowałaś i jakoś dajesz sobie radę w życiu. Jest Ci ciężko i czujesz żal do życia, ale myśl jak Pollyanna- chyba czytałaś tę piękną i mądrą książkę.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Odkąd pamiętam każda władza żerowała na tych co się nie obronią a więc na niepełnosprawnych , chorych i starych. Od zawsze byli traktowani po macoszemu. I póki co nie wiele się zmieniło. Jestem po stronie rodziców rodziców niepełnosprawnych dzieci, po stronie tych wszystkich , którzy walczą o godność i swoje godne miejsce w społeczeństwie i tu nie chodzi tylko o pieniądze. Czy w naszym kraju niepełnosprawność oznacza normalność? Nie. Ci ludzie ciągle muszą się borykać z bezdusznością urzędników i z absurdalnymi przepisami. Osoba niepełnosprawna często nie spotyka się z postawą zrozumienia i chęcią niesienia pomocy. Brak zatrudnienia /przecież niektórzy z nich mogą pracować/ , kwestie barier międzyludzkich z architektonicznymi włącznie. Najlepiej , jak to pisał ks. Jana Twardowskiego : nie widzieć, nie słyszeć, nie dotykać, nie wiedzieć. To nadal dość powszechna postawa prezentowana wobec osób niepełnosprawnych. Jak widać w sprawie niepełnosprawnych jest masa rzeczy do zrobienia, do zmienienia i bardzo się cieszę , że Ci rodzice głośno o tym wszystkim mówią i protestują. Obawiam się jednak , że jak tylko zakończy się protest temat pójdzie ad acta.
OdpowiedzUsuńYolante, jeśli miałabym zacytować księdza Twardowskiego, to przytoczyłabym cały wiersz "Do moich uczniów". Ilekroć go omawiałam, zawsze miałam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jednak matki się nie ugną i wywalczą to, po co przyjechały do sejmu.
Oby ... tego im życzę.
UsuńDesperacja matek jest ogromna, a rząd się miota, bo nie wie, co ma zrobić.
UsuńJako osoba niepełnosprawna z całego serducha popieram protest w Sejmie...Oby przyniósł on pozytywny skutek...W końcu na świecie nie powinno być równych i równiejszych...
OdpowiedzUsuńA., każdy człowiek, który ma trochę empatii, będzie popierał ten strajk.
UsuńMatki są tak zdesperowane, że się nie ugną. Im też się należy coś z życia.
Smutne to i przygnębiające. Zastanawiam się tylko, jak to się skończy
OdpowiedzUsuńPozdrawiam nadzieją na lepsze jutro
Piszę tu podczas majówki, kiedy niestety panie i ich dzieci nadal są w sejmie, już nasty dzień. A nasz rząd, taki uważny i wrażliwy, pojechał sobie odpoczywać z panią B. odpowiedzialną za sprawy społeczne na czele. Nie rozumiem, jak można jeszcze popierać tych ludzi. Mam nadzieję, że wielu z "suwerenów" nareszcie zmieni zdanie.
OdpowiedzUsuń