piątek, 6 lipca 2018

"Mało nas do pieczenia chleba"

Kilka lat temu pisałam post na blogu Onetu pod tym samym tytułem, tylko że wtedy dotyczył on mniejszej ilości dzieci w Polsce. Teraz przeczytałam, że w kraju brakuje pracowników fizycznych, a ci, którzy są, przy każdej okazji porzucają pracę, gdy ktoś im oferuje lepsze warunki lub większe wynagrodzenie. Po prostu z dnia na dzień przestają przychodzić do pracy. Jednym słowem, w Polsce brakuje rąk do pracy. Jest to spowodowane nie tylko tym, że fachowcy wyjechali do pracy za granicę, bo to czynili już, od kiedy Unia Europejska otworzyła nam granice i możliwość pracy w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Belgii, Islandii, Holandii.
   W czym innym upatruję takiego stanu rzeczy. Poprzedni rząd dobrze wiedział, że nastąpi taka sytuacja i kiedyś zabraknie pracowników fizycznych, dlatego podwyższył wiek emerytalny, co Polakom bardzo się nie spodobało, lecz nie liczyli się z tym, że dostaną głodowe emerytury i będą musieli dorabiać. Moje młode koleżanki wręcz płakały, że będą musiały pracować do 67 roku życia, bo już teraz po dziesięciu latach pracy miały dosyć.

    Uważam, że kolejną przyczyną jest rozdawnictwo pieniędzy- słynne 500+. Matki z trojgiem dzieci zwolniły się z pracy, bo jako bezrobotne będą dostawały 1500 złotych, więc nie opłaca się pracować.
   Z jednej strony to dobrze, bo zwolniły się miejsca dla młodych, którzy bezskutecznie poszukiwali pracy, z drugiej strony, kobiety, które porzuciły pracę, nie pomyślały, że nie wypracowały sobie emerytury i w przyszłości nie będą miały z czego żyć. Wiem, jak trudno jest jednocześnie pracować i wychowywać dzieci, dlatego dwa razy byłam na bezpłatnym urlopie macierzyńskim i ledwo wiązałam koniec z końcem.
   Jedynym ratunkiem są Ukraińcy, których w Polsce jest  bardzo dużo, ale nikt nie potrafi podać dokładnej liczby. W moim województwie rzekomo przebywa ich 60 tysięcy, może dlatego że blisko mają do granicy z Niemcami. 
   Z takiej sytuacji cieszą się właściciele firm budowlanych, którzy chętnie ich zatrudniają i nawet sporo płacą, aby nie uciekli do innej firmy.
   Dlatego nie powinniśmy narzekać na przybyszów ze wschodu, bo bez pracy ich rąk nie mielibyśmy domów, dróg, ulic, a nawet kasjerów w marketach. Teraz trzeba mieć dużo szczęścia, aby znaleźć kogoś, kto chciały nam zrobić remont mieszkania.

32 komentarze:

  1. Anno, przyczyn jest chyba wiele i na pewno także te, o których wspominasz. gdy byłam na spotkaniu pod Poznaniem rozmawialiśmy ze znajomymi z różnych firm, także prywatnych.
    Brakuje ludzi wszędzie, sporo przeszło na emerytury, sporo porzuciło pracę, bo dzieci w domu gromadka, a inni burzą się, że Ukraińcy od ręki dostają więcej niż starzy pracownicy z doświadczeniem. Wkrótce pewnie także odejdą, a obcokrajowców kros musi nauczyć fachu...sytuacja patowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko i tak źle, i tak niedobrze. Gdy było bezrobocie, dla ludzi to wielka tragedia, często zakończona samobójstwem.
      Teraz problem, bo nie ma kto pracować.
      W markecie, najbliższym naszego domu, pracują dwie młode Ukrainki, kobiety niezwykle sympatyczne i uczynne, jedna przy kasie, druga na stoisku mięsnym. Doskonale znają język polski. Polkom nie opłaca się pracować w marketach, bo pracy dużo, a pensje niewielkie.

      Usuń
  2. I dlatego cieszy mnie, że Ukraińcy do nas przyjeżdżają i pracują. Wprawdzie też dostają psie pieniądze, ale przynajmniej tam u nich jest to trochę więcej. Do pracy zmusić się nie da. A skoro ludzie nie mają wyobraźni i od studiów planują sobie głównie emeryturę ... no cóż ... ich wola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świechno, z tego co wiem, Ukraińcy tak mało nie zarabiają, bo wiedza, że dla przedsiębiorców są nie do zastąpienia. Poza tym żądają wszelkich uprawnień, np. gwarancji emerytury i opłaty ZUS. Znam jednego kierowcę, który zaczął jeździć tirem, na razie po naszym województwie, ale kto wie, czy nie będzie jeździł za granicę, bo zdał egzamin i ma też polskie obywatelstwo.
      Polacy myślą tylko, jak najszybciej przejść na emeryturę, a potem jakoś to będzie.

      Usuń
  3. Od lat społeczeństwa się starzeją, przyrost naturalny nie zachwyca, trzeba absolutnie zachęcić rodziny do wielodzietności. Taki chyba też był m.in. zamiar pani Angeli, względem uchodźców. Co do 500+ byłam zwolenniczką, owszem, ale w innej formie: podniesienia kwoty płacy zasadniczej do wysokości godziwej dla pracownika. Wtedy nie byłoby wyjazdów "za chlebem", tutaj, w kraju byłby dla każdego. Bogate kraje zapewniają to swoim rodakom, nasz kapitalizm ciągle na czworakach. I tak my szukamy popłatnej pracy na zachodzie a Ukraińcy u nas. We wspomnianych marketach to harówa za marne grosze. Obowiązkowe cięcie kosztów, zyski z działalności handlowej płyną na zachód. Nie ma PIP, nikt nie kontroluje warunków pracy.
    Dawanie czegokolwiek za darmo, demoralizuje ludzi. Dawać wędkę, nie rybę. Z takimi ludźmi kiedyś będziemy dzielić się wypracowaną przez dziesiątki lat emeryturą. To wszystko jest chore.
    Serdeczności ślę, droga Aniu, to temat rzeka, podobnie zresztą jak słynne dotacje unijne. Bywają i w tym temacie nieziemskie bajery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, Polakom opłaca się rodzić dzieci za granicą, a nie w rodzinnym kraju. Na Onecie pisałam (może pamiętasz) o znajomej, która już od kilku lat pracuje w Berlinie i opiekuje się starszą kobietą. Teraz miały dołączyć do niej dwie córki i syn z małżonkami i dziećmi- razem 9 osób. Po prostu im się to opłaci i myślę, że już wszyscy opuścili Polskę.
      Uważam, że to słynne 500+ to tylko kiełbasa wyborcza. Zbliżają się wybory samorządowe, więc znów wielu rodziców dostanie po 300 złotych.
      Ukrainkom jest trudniej o pracę, bo albo są sprzątaczkami, albo dźwigają towary w marketach. Mężczyźni też ciężko pracują, ale mają godziwe zarobki od 3 do 5 tysięcy złotych.
      Zauważyłaś chyba, że w marketach wszystko drożeje, bo jeśli drożeje paliwo, to wszystko inne też.
      W najbliższej mi Biedronce na półkach niesamowity bałagan, bo brakuje rąk do pracy. Niczego nie można znaleźć, nie ma też kogo zapytać, co gdzie jest.
      Mam nadzieję, że państwu starczy na nasze wypracowane emerytury, bo nam nikt niczego nie dawał za darmo.
      O dotacjach unijnych Polska może tylko pomarzyć.
      Gorąco pozdrawiam, Anulko i czekam, aż założysz własnego bloga.

      Usuń
    2. Co do dotacji, są u nas. Niestety, w wielu przypadkach nie kontrolowana realizacja. Stąd też i pieniądze wielkie płyną wyłącznie za wypełnienie druków. Wiadomo, że to nie jest dla zwykłego Kowalskiego .....

      Usuń
    3. Anulko, wiem, że na pewno UE nie da nam tyle, ile dała poprzednio.
      Nie znam się na tym, choć często czytam, że UE przeznaczy wielkie kwoty na inne kraje. Poza tym, faktycznie, nie potrafimy wykorzysta tych pieniędzy.
      Miłej soboty.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Wczoraj byłam w Biedronce. Czynna tylko jednak kasa, w sklepie brudno, tamśmociąg aż się klei, a przez "szybki" na dziale z pieczywem i w chłodniach niczego nie można zobaczyć, tak zapaćkane. Świadczy to o braku pracowników. Sądziłam jednak, że to taka polityka biedronkowa.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AlEllu, mimo że Biedronka tak się reklamuje i tyle obiecuje za pracę u niej, to jakoś ludzie się tam nie garną. Kasjerki popracują przez miesiąc i odchodzą.
      Tyle razy oglądałam w telewizji, że markety mają wysokie standardy co do warzyw i owoców (np. w Kanadzie), a w Biedronce i jeszcze jednym markecie tego nie widzę. Warzywa stare, stęchłe, zwiędnięte, a nawet spleśniałe.
      Na dodatek brak cen i wszystko pomieszane.
      Wcale się nie dziwię, ze kobiety nie chcą tam pracować.
      Pozdrawiam serdecznie w upalną sobotę.

      Usuń
  5. Myślę ,że ta sytuacja jest efektem BRAKU PERSPEKTYWICZNEGO MYŚLENIA a czasem braku myślenia i przewidywania w ogóle ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yolanthe, masz rację, mnóstwo ludzi żyje z dnia na dzień i nie troszczy się o przyszłość, bo... jakoś to będzie.

      Usuń
  6. Witam! Matki kilkorga dzieci zwalniające się z pracy z powodu prezentu od państwa w formie +500 na dziecko, to minimalistki. Jeśli chce się zapewnić dziecku co najlepsze, to 500 zł miesięcznie jest śmieszną kwotą. Poza tym, co taka matka ma z życia dla siebie? Na wakacje wyjedzie? Pójdzie do fryzjera, kosmetyczki, że o spa nie wspomnę? A teatr, czy inne odpłatne kulturalne dobra? Przyznam, że takich kobiet nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszczko, w pełni się z Tobą zgadzam, jednak niektóre Polki myślą dziwnymi kategoriami.
      Są teraz bardzo tanie przedszkola i żłobki, w szkołach są świetlice dla dzieci, więc bez problemu można iść do pracy i przebywać wśród ludzi, a nie tylko przy garach.

      Usuń
  7. Krótkowzroczna, obliczona na doraźne profity, polityka społeczna prowadzi właśnie do takiego finału. Inny problem, że warstwa społeczna nazywana niegdyś inteligencją pracującą stanowi u nas margines społeczny. Nie stosuję tu kryterium wykształcenia, bo z tym nie jest u nas aż tak źle! Chodzi mi o mentalność wpółczesnego, przeciętnego Polaka. Ato nie mal horror!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, właśnie chodziło mi o te krótkowzroczność, która doprowadziła do sytuacji, w jakiej znalazło się państwo.
      System rozdawnictwa nie jest dobry, bo pieniądze nie są kaszą manną spadającą z nieba, tylko trzeba je zarobić. Aby z kolei zarobić, trzeba mieć godziwą pracę, dobrze opłacaną i zgodną ze swoim wykształceniem. A co mamy? Magister filozofii sprzedaje kebab u początkującego kapitalisty z podstawowym wykształceniem. Brakuje szkół zawodowych kształcących dobrych fachowców, a ci, którzy wcześniej się wykształcili, wyjechali na zachód.
      Koło się zamknęło i z tego zapętlenia się naszego państwa trzeba będzie jakoś wyjść. Ale jak?
      Miłego weekendu.

      Usuń
  8. Niedaleko mnie mieszka Pani co ma 7ro dzieci i chodzi do pracy. Mądra kobieta, bo wie że do emerytury jeszcze troszkę ma. Dziś mamy rząd, mamy 500+ ale jak długo jeszcze będzie to 500? Może rok może pięć? A jak cofną. Lepiej dmuchać na zimne. Z drugiej strony czyż nie lepiej mieć 1500zł i dodatkowo to 500??
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikoreczko, Polacy nie myślą perspektywicznie, żyją chwilą obecną. Dzieci dorosną, skończy się 500+ i co wtedy?
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Anna, i w tym też racja. Bo wszystko jest na chwilę. Jeśli o mnie chodzi to raczej nie myślę jak kilka koleżanek co siedzi w domu i ciągnie pieniążki tylko z 500+ albo ... mąż zarabia po 5000 to po co mam harować. Tylko (ODPUKAĆ, NIKOMU NIE ŻYCZĘ) nagle mąż zginie w wypadku, nagle przyjdzie paskudna choroba i co teraz?? Mam 10lat przepracowane a niektóre koleżanki ani nie mają roku.
      Każdy ma wolny wybór tylko że szkoda iż mogą na starsze lata płakać.

      Usuń
    3. Sikoreczko, rozumiem, że kobieta musi odchować dziecko, ale potem wrócić do pracy. Mojej pracy nie traktowałam jako harówki, lecz przyjemność, bo ją lubiłam. Na pewno co innego praca fizyczna lub nieciekawa i monotonna.
      Wiadomo, że emerytury nauczycielskie są nieduże, zresztą jak większość emerytur,ale jest to jakieś zabezpieczenie na późniejsze lata. Nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć w życiu.

      Usuń
    4. Aniu, pracuję już 10 lat ale w handlu. Dobre i to niż nie mieć nic.
      Serdeczności.

      Usuń
    5. Sikoreczko, moja starsza siostra też pracowała w handlu, była kierowniczką dużego sklepu. Kiedyś byłam w jej sklepie i akurat brakowało sprzedawczyni na stoisku ze słodyczami. Założyłam biały fartuch, stanęłam za ladą i ważyłam cukierki i ciastka. Największy problem miałam z ważeniem wafelków, bo były lekkie i nie mogłam utrafić z wagą;)
      Każda praca może dać satysfakcję.
      Pozdrawiam wieczorową porą.

      Usuń
    6. A tak, czasem cięzko przy lekkich rzeczach trafić z wagą. Mi się już udaje czasem , bo wiem ile garści potrzebuję :) Na pracę nie narzekam, bo mogę nie mieć nic a mam coś.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  9. Wiesz, u znajomych był remont - i stało się to, co opisujesz- pewnego dnia dzwoni szef tej ekipy remontowej i mówi, że większość pracowników rzuciła pracę i że muszą poczekać tydzień, aż znajdzie nowych. Znalazł, z Ukrainy. Nowi pracownicy wykonywali swoją pracę świetnie, o wiele lepiej niż poprzedni a remont mimo tygodniowego opóźnienia skończył się w terminie. Solidni fachowcy są potrzebni, bez względu na narodowość:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, gdy 10 lat temu temu zdecydowaliśmy się na kapitalny remont całego mieszkania, mieliśmy to szczęście, że robił go uczeń z mojej szkoły. Ja go nie pamiętałam, bo go nie uczyłam, ale on mnie bardzo dobrze pamiętał. Trzy lata temu fachowiec położył nam płytki na balkonie i już mam wszystko wyremontowane.
      W moim bloku mieszka pewien niemłody Ukrainiec, nawet kiedyś policja prosiła nas o wydanie mu opinii, bo starał się o kartę stałego pobytu. Nie mogliśmy niczego złego o nim powiedzieć, bo choć się nie znaliśmy, zawsze się kłaniał.
      Ukraińcy ratują nasz przemysł budowlany.
      Serdecznie pozdrawiam z połówką kubka kawy cappuccino.

      Usuń
  10. Ja długo szukałam pracy. Zresztą wiesz o tym, że łatwo nie było.
    Pozdrawiam letnimi chwilami, które są niestety ulotne jak motyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismeno, nie wiem, bo mi o tym nie pisałaś. Poza tym pisałam o pracownikach fizycznych, których w Polsce brakuje.
      Pozdrawiam w kolejny upalny dzień.

      Usuń
  11. Anno, wydaje mi się, że problem braku fachowych - robotniczych rąk do pracy zaczął się w momencie przechodzenia naszej gospodarki na rynkową bezpośrednio po transformacji. Upadek przemysłu, wyprzedaż zakładów, wymuszone polityczną racją bankructwa zostały ściśle powiązane z wizją kraju, w którym liczyć się będzie matura "zrobiona" po liceum, a dalej licencjat i studia magisterskie - słowem postawiono na wykształcenie ogólne kompletnie zaniedbując zawodowe, a że przez całkiem spory czas pracowałem w branży szkolnictwa zawodowego, wiem, co mówię. Niestety praojcem nieszczęścia jakie dopadło szkolnictwo zawodowe był Balcerowicz z jego oceną polskiej gospodarki, w której nie opłaca się produkować, a więc pracownicy są zbędni (przyjdzie obcy inwestor to wybierze sobie ludzi do pracy i nauczy ich, za przeproszeniem, składać do kupy części aut, telewizorów, pralek itp.) Ja oczywiście rozumiem, że w PRL-u istniały branże, które nie przynosiły spodziewanych zysków, ale żeby sprzedawać obcemu kapitałowi browary i gorzelnie, że niby w polskich rękach są nieopłacalne, to, choćby przypiekano mnie na wolnym ogniu, w to nie uwierzę.
    Ten pomysł z podniesieniem wieku emerytalnego, chybiony, moim zdaniem, był tylko konsekwencją bezrozumnej polityki prowadzonej przez kolejne rządy od 1989 roku - miał załatać dziurę braku rąk do pracy, ale przecież nie rozwiązywał najważniejszego problemu - nie spowodował, że krajowi przybędzie fachowców, bo oni już pracowali na zachodzie. Konsekwencją poczynań pisu, tj. rozdawnictwa pieniędzy publicznych (choć uważam, że nie należy w czambuł potępiać tej niedoskonałej, ale w końcu potrzebnej próby wyrównania poziomu życia najuboższych) jest oczywiście zmniejszenie aktywnego poszukiwania pracy przez "obdarowanych", natomiast do jakiego stopnia owo rozdawnictwo niekorzystnie wpływa na polską gospodarkę, trzeba by w tej kwestii przeprowadzić obiektywne i wolne od politycznego nastawienia badania. Jedno jest dla mnie oczywiste: jeśli pracownik jest źle opłacany, jeśli nie ma szans na to, że pracując wydajnie i uczciwie pracodawca po pewnym okresie czasu podniesie mu wynagrodzenie (w PRL-u istniało coś takiego jak "grupy zaszeregowania" powiązane bezpośrednio ze stawką wynagrodzenia), to rąk do pracy fizycznej będzie w kraju brakować. A obecność na rynku pracy Ukraińców... no cóż, ani z nich lepsi, ani gorsi fachowcy od Polaków - po prostu w porównaniu ze zrujnowaną gospodarczo i przez korupcję Ukrainą, w Polsce mogą zarobić więcej... ale czy jest to najlepsze dla naszego kraju rozwiązanie?... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Andrzeju, pamiętam te czasy, gdy upadały duże zakłady przemysłowe, w moim mieście zlikwidowano te największe, które zatrudniały po kilka tysięcy pracowników i miały swoje szkoły przyzakładowe.
    Przy liceach ogólnokształcących utworzono jakieś licea profilowane, do których przyjmowano uczniów ze średnią 2,0, co dla mnie było bzdurą. Już nie pamiętam, jaki mędrzec to wymyślił.
    Okres transformacji ustrojowej był dla nas dramatyczny, bo zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Jeśli jakiś cwaniak umiał się poruszać w mętnej wodzie, to szybko dorobił się dużych pieniędzy.
    Oszczędzane przez Polaków pieniądze zżarła inflacja. Ludzie przestali wierzyć państwu i masowo zaczęli uciekać na zachód, skąd większość nie powróciła.
    Nie twierdzę, że Ukraińcy są lepszymi fachowcami od Polaków, ale chcą pracować i nie liczą na państwową darowiznę. W moim mieście przy budowie pewnej drogi pracuje 3/4 Ukraińców. Gdyby nie oni, to klepisko, którym była droga, długo by jeszcze straszyło mieszkańców.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Obserwuję pracujących w zaprzyjaźnionej restauracji Ukraińców. Sa pracowici , sumienni , dokładni. Nie narzekają i nie można narzekać na nich..A nasi kwalifikacji zero, a jada szukać szczęścia u Niemca czy Anglika i tam bywają nikim ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż to, przerwa wakacyjna? A może to ten upał?
    Pozdrawiam nadzieją na deszcz i trochę chłodniejsze dni

    OdpowiedzUsuń
  15. Co taka duża przerwa wpisaniu? Proszę pisać więcej, częściej wrzucać! Zgadzam się z Panią w 150% o tym o czym Pani pisze. Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń