Mieszkam 16 kilometrów od Odry; po raz pierwszy przejeżdżałam przez zabytkowy most w Cigacicach, gdy miałam 18 lat, bo jechałam z moją starszą siostrą do Wędrzyna. Niesamowicie podobała mi się nazwa tej miejscowości. Nawet do głowy mi nie przyszło, że przez ten most będę przejeżdżać jeszcze kilkadziesiąt razy. Później wybudowano nieopodal drugi most i też często po nim przejeżdżałam.
W pobliżu starego mostu jest niewielki staw, w którym żyją setki żab i wieczorem wszystkie zaczynają koncertować, a potem, jakby na komendę przestają. Przyjeżdża mnóstwo ludzi, aby posłuchać tego żabiego koncertu.
Mój mąż był kiedyś zapalonym wędkarzem i namówił mnie, abym też wyrobiła kartę wędkarką, byśmy razem łowili ryby. Po raz pierwszy pojechaliśmy na tzw. Starą Odrę i do tej pory pamiętam, jak mąż zamachnął się wędką, która zaczepiła się o drzewo, a jakiś wędkarz po przeciwnej stronie rzeki krzyknął, że na drzewie nie ma ryb. Nie pamiętam, ile ryb złowiliśmy, najprawdopodobniej kilka płotek.
Gdy byłam w zaawansowanej ciąży z moim synem, wybraliśmy się nad Bóbr, który nieopodal wpadał do Odry. Pamiętam prześliczne łabędzie z łabędziątkami, które tam pływały i przeganiały kaczuszki.
W pamięci utkwił mi jeden z obozów harcerskich, na którym razem z druhenkami układałyśmy piosenkę o Odrze, aby ją zaśpiewać na wieczornym ognisku. Do gustu przypadła nam melodia radzieckiej piosenki o Wołdze, jako że były to czasy ZSRR.
Odro, Odro, polska rzeko, tyś granicą naszych ziem,
płyniesz, płyniesz od południa, na północy kończysz się.
Leżą nad nią stare grody, które tym wsławiły się,
że przetrwały niepogodę, do polskich wróciły ziem.
Nie pamiętam, czy były jeszcze jakieś zwrotki, pamiętam tylko te, bo często je podśpiewuję.
Gdy na pewnym regionalnym portalu, a był to początek sierpnia, przeczytałam artykuł o zatrutej Odrze i zobaczyłam zdjęcie śniętych ryb, aż nie mogłam się uspokoić, choć nie przypuszczałam, że cała Odra jest zatruta i po wodzie pływają setki ton martwych ryb.
Dziwi mnie tylko, że odpowiedzialni decydenci twierdzą, że o niczym nie słyszeli i dopiero niedawno się o tej klęsce dowiedzieli. Całe szczęście, że wędkarze od razu zabrali się za oczyszczanie Odry ze śniętych ryb, choć nie mieli odpowiedniego sprzętu i narażali swoje zdrowie. Zaś wiceminister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej był tak dowcipny, że gdyby ktoś mu potrzymał ubranie, to chętnie by się wykąpał w Odrze pełnej trucheł ryb. Widocznie uważał, że skoro był szczepiony przeciw odrze, to nic mu nie grozi.
Współczuję przedsiębiorcom, którzy swoją pracę związali z Odrą, a teraz nie mają żadnego zarobku, nawet nie będą mieli za co kupić węgla na zimę
Dziś widziałam potężne martwe sumy, z których największy miał 2 metry i 18 centymetrów długości. to nie są małe płocie które łowiliśmy z mężem.
Tą padliną żywi się mnóstwo stworzeń żyjących w pobliżu rzeki. Ciekawa jestem, jaki los spotkał koncertujące żaby, łabędzie, kaczuszki, bociany, bobry. Musi minąć kilkadziesiąt lat, zanim Odra wróci do stanu, w jakim była jeszcze niedawno, a przede wszystkim kto odpowie za zasolenie rzek swoimi ściekami.