W niedzielę wybieramy prezydenta państwa. Postanowiliśmy z mężem, że będziemy głosować korespondencyjnie, choć z tym więcej zachodu niż z głosowaniem w lokalu wyborczym. Przedwczoraj dostaliśmy pakiety wyborcze, które mąż dokładnie przeczytał, a ja tylko przy naszym kandydacie postawiłam znak "x" oraz czytelnie się podpisałam.
Mąż natychmiast zaniósł nasze głosy na pocztę, aby wysłać jak najszybciej. Okazało się, że otwór w skrzynce pocztowej jest mniejszy o 5 cm od listu, ale pani naczelnik poczty osobiście wzięła naszą przesyłkę, która gdzieś tam ma być jeszcze dostarczona.
Wczoraj obecny prezydent Polski był za wielką wodą, aby wyrazić chęć przyjęcia z Niemiec wojsk amerykańskich. Natomiast dzisiaj w moim mieście dwa razy rozległ się długo trwający alarm. Całe szczęście, że w tym czasie nie przeleciał żaden samolot, bo nie czułabym się z tym dobrze.
Nie chcę agitować, ale nie wyobrażam sobie, aby nie wziąć udziału w tak ważnych wyborach.
Dopisek 26 czerwca: Przypominam, że dziś od północy obowiązuje cisza wyborcza, więc proszę nie zamieszczać komentarzy, z których będę się musiała tłumaczyć.
My dopiero w niedzielę, obowiązkowo!
OdpowiedzUsuńZ kim nie rozmawiam, to deklaruje pójście na wybory, jak nigdy:-)
Jotko, zdrowie mi nie pozwala na głosowanie w lokalu wyborczym, dlatego skorzystaliśmy z wysłania naszych głosów. Jeśli mnie dobrze znasz, to wiesz, kto dostał nasze głosy. Mam nadzieję, że wygra.
UsuńGratulacje, my również jesteśmy już po głosowaniu :)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że zagłosowaliście na tę samą osobę, co my i moja rodzina.
UsuńtłKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże miałam zamiar głosować korespondencyjnie, ale zniechęciła mnie procedura, wymagjąca więcej "kręcenia się", niż w tradycyjnym sposobie głosowania.Nie wiem, czy udam się do lokalu wyborczego, ponieważ każde wyjście z domu strasuje mnie i naraża na zakażenie. Ludzie bez maseczek w ogóle nie zachowują dystansu. Tłoczą się w sklepach i na bazarkach, bliziutko podchodzą na ulicy i zagadują prosto w twarz. Wczoraj trzy razy próbowałam wejść do sklepu i za każdym razem rezygnowałam. Dzisiaj, poza makaronem, ryżem i kaszą, nie mam co jeść. Na szczęście mam co pić, bo woda z kranu jest u nas bardzo dobra.
Pozdrawiam serdecznie.
Mój mąż nie rusza się bez maseczki z domu. Do sklepów idzie wczesnym rankiem, gdy nie ma dużo ludzi i robi zakupy na kilka dni.
UsuńTo prawda, że z głosowaniem korespondencyjnym jest dużo zachodu, ale ze względu na mój stan zdrowia, inaczej nie mogło być.
Serdecznie pozdrawiam.
My, całą rodziną, będziemy głosować w niedzielę. Pierwszy raz ZA, anie przeciw komuś.
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Aniu!💛💛💛🌸
Masko, zawsze mamy swojego kandydata, teraz wierzymy, że ten, którego wybraliśmy, wygra.
UsuńPozdrawiam.
Ja jak zawsze tradycyjnie. Chociaż podejrzewam, że jako osoba ze stopniem niepełnosprawności, mogłabym też korespondencyjnie.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym, że list trzeba było odnieść na pocztę. Przyznam szczerze, że ostatnio trochę się wyłączyłam w sprawie wyborów i sądziłam, że koperty trzeba będzie wrzucać do urn wystawionych przed lokal wyborczy.
Pozdrawiam
Karolino, głos listowny można też zanieść do urny wyborczej, ale wtedy trzeba stać w kolejce, jak każdy głosujący.
UsuńMożna też wrzucić do każdej czerwonej skrzynki pocztowej; my najbliższą mieliśmy na poczcie.
Pozdrawiam.
Widzę, że zamieściłaś informację o ciszy wyborczej. Ja u siebie włączyłam moderowanie komentarzy, ponieważ do trolli nic nie dociera. Jednego anonimowego prosiłam po ludzku, ale on kulturalnych słów nie rozumie. Wciąż zamieszcza agitki wyborcze nawet pod notkami na inne tematy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam, że wyłączyłaś komentarze.
UsuńNie jest naszą winą, gdy ktoś zamieści agitujący komentarz.
Jutro i pojutrze będę sprawdzać komentarze.
Dobrze, że już cisza wyborcza, bo jestem zmęczona. Każdy nam chce dać: dużo, więcej, najwięcej. Jak na przetargu: kto da więcej ? Ze zdziwieniem /i radością/ przyjęłam fakt, ze jesteśmy krajem mlekiem i miodem płynącym, tyle tych prezentów. Żeby nam się tylko z nadmiernego dobrobytu w głowach nie przewróciło. Serdeczności zostawiam droga Aniu :)
UsuńWiem, ze Ty, Anulko, nie głosujesz, bo nie wierzysz żadnemu kandydatowi. Ja nie wierzę w żadną kiełbasę wyborczą, a osoba, którą wybieram, jest mi znana od dawna i wiem, na co ja stać.
UsuńJeśli mój kandydat nie wygra, będę miała prawo narzekać.
Uściski, kochana Anulko.
Jestem już zwarta i gotowa do niedzielnych wyborów:-) Kandydat wybrany. We wtorek dotarło do mnie zaświadczenie o prawie do głosowania, które siostra załatwiła mi w UG i wysłała za potwierdzeniem odbioru bo chociaż od dość dawna mieszkam w Krakowie to wciąż jestem zameldowana w Słodyszkowie. Zamierzamy zagłosować z Ciccino z samego rana żeby uniknąć tłumów. Jesteśmy pełni wiary, że nasz kandydat wygra!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Anno:-)
Amasjo, cieszę się, że pójdziecie na wybory, bo warto. Już nie chodzi mi o to, że to obywatelski obowiązek, ale po prostu wypada.
UsuńTeż nie chciałabym stać w kolejce w duszącej maseczce wśród ludzi nie zachowujących odległości.
Mam nadzieję, że oddamy głos na tego samego kandydata.
Gorąco pozdrawiam.
Warto brać udział w tak ważnym dla Polski wydarzeniu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zgadzam się z Tobą, Doris.
UsuńPozdrawiam.
Jeśli ktoś nie pójdzie na wybory, niech potem nie narzeka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Moniko, zawsze to powtarzam.
UsuńPozdrawiam.
Dzieki Tobie dowiedziałam sie jak przebiegało głosowanie korespondencyjne. Widze, że wszystko odbyło sie sprwanie. Ja zrobiłam to tradycyjnie i w ten sam sposób powtórze to za dwa tygodnie. Serdecznie podrawiam:)
OdpowiedzUsuńZdrowie nie pozwoliłoby mi na stanie w kolejce, dlatego wraz z mężem zdecydowaliśmy się na głosowanie korespondencyjne.
UsuńBardzo dobrze, że poszłaś na wybory.
Pozdrawiam serdecznie.
Jesteśmy przed drugą turą i, jak myślę, to drugie głosowanie jest nawet ważniejsze od pierwszego. Dla mnie oczywiście jest jeden możliwy do zagłosowania na niego kandydat... ale czy nie będzie jakiś szwindli... Ich stać dosłownie na wszystko... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAndrzeju, wczoraj otrzymaliśmy nasze pakiety wyborcze, a że poczta już była zamknięta, mąż zaniósł je dzisiaj.
OdpowiedzUsuńOczywiście nasze głosy otrzymał ten sam kandydat, na którego Ty oddałeś swój głos.
Też się boję szwindli, dlatego tak ważni są mężowie zaufania, którzy będą komisji patrzeć na ręce.
Pozdrawiam.
Należy zagłosować, to nasz obowiązek.
OdpowiedzUsuńA to, co dzieje się w tych wyborach jest żałosne. TVP stosuje propagandę gorszą niż w PRL-u, poczta roznosi ulotki atakujące Trzaskowskiego, ludzie niszczą jego plakaty, a podczas mszy księża wskazują jedynie słuszny wybór. Nie pojmuję tej całej walki.
Pozdrawiam serdecznie
Zbyszku, ja już się niczemu nie dziwię.
UsuńGorąco pozdrawiam.