sobota, 13 kwietnia 2019

W Polsce są dobrzy i współczujący ludzie

   Ten post miałam napisać tydzień temu, ale jeszcze się wstrzymałam i dobrze zrobiłam.
   Lubię w piątki oglądać "Taniec z gwiazdami" i tę edycję też oglądam. Wśród "gwiazd" jest niewidoma biegaczka, Joanna Mazur, która tańczy z Janem Klimentem, wspaniałym czeskim tancerzem.
   W poprzednim tygodniu zobaczyliśmy, w jakich warunkach mieszka niepełnosprawna multimedalistka mistrzostw świata i Europy oraz uczestniczka Letnich Igrzysk Paraolimpijskich 2018 roku. Joanna musi biegać z przewodnikiem, bo inaczej nie dałaby rady biec po wyznaczonym torze, którego przecież nie widzi.
   Kobieta wcześnie straciła wzrok i mając czternaście lat przeprowadziła się do specjalistycznej szkoły dla niedowidzących i niewidzących. Zamieszkała w internacie, w którym mieszka do tej pory. Pokazała Janowi Klimentowi swój skromny pokoik, w którym jeszcze do niedawna mieszkała z dwiema koleżankami. W pomieszczeniu nie było toalety i prysznica, łazienka znajdowała się na korytarzu.
   I Jan Kliment, i jurorzy nie mogli uwierzyć, że tak zasłużona dla polskiego sportu paraolimpijka nie mieszka w godziwych warunkach. Iwona Pavlović się popłakała, zaś Andrzej Grabowski nie przebierał w słowach.
   Jeśli ktoś nie ogląda "Tańca z gwiazdami" , może o tym przeczytać TU, z tej strony pożyczyłam też poniższe zdjęcie, na którym widać piękną Joannę,  przyjmującą klucz do apartamentu w Krakowie od dewelopera Zbigniewa Jakubasa.


   Przez wszystkie  poprzednie odcinki z ciekawością oglądałam taniec Joanny, która nigdy nie widziała żadnego z tańców. Na parkiecie poruszała się wdzięcznie i rytmicznie, a przecież nie widziała swego partnera.  Za każdym razem jej taniec i ocena jurorów wywoływały  we mnie łzy.


   Przez ostatni tydzień Polacy zebrali 300 tysięcy złotych na polepszenie  warunków życia naszej niewidomej biegaczki. Jednak też odezwały się głosy potępienia, że Joanna się skarży na swój los, a przecież od instytucji sportowych otrzymuje pieniądze.
  Najbardziej zabolała mnie informacja, że Joanna w szkole była wyzywana przez kolegów, na dodatek rzucano jej pod nogi teczki, których nie widziała i się o nie potykała. Przypomniała mi się z dawnych czasów pewna Jola chorująca na łamliwość kości, po którą codziennie przychodziły koleżanki i prowadziły do szkoły, a potem odprowadzały do domu. Zawsze podczas przerwy zostawiałam Jolę z jakąś koleżanką w klasie, bo bałam się, że może się przewrócić. Jednak to były inne czasy i dzieci nie były tak okrutne.
   Jan Kliment powiedział piękne zdanie, że podoba mu się Polska, bo mieszkają tu dobrzy i współczujący ludzie, tacy jak krakowski przedsiębiorca.
   Życzę pani Joannie Mazur jak najdłuższego udziału w "Tańcu z gwiazdami", a po wakacjach zamieszkania w pięknym apartamencie ze słonecznym tarasem i wszelkimi wygodami. Myślę, że jeszcze długo będzie zdobywać medale dla Polski. 
 

27 komentarzy:

  1. Wprawdzie nie oglądałam, ale opisujesz tak barwnie, że nawet to widzę...
    Jestem pod wrażeniem takich gestów, pomocy z różnych źródeł, tym bardziej, że w wielu przypadkach na pomoc państwa liczyć nie można.
    To przerażające, ile jest zbiórek na leczenie młodych ludzi, nawet w naszym małym mieście...jak dotąd wszystkie pomyślnie zakończone, ale jak długo to będzie działać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jotko, za dwa tygodnie możesz z ciekawości obejrzeć taniec niewidomej biegaczki. Będziesz zdziwiona, że ktoś, kto nigdy nie widział samby, rumby czy innego tańca, tak pięknie i perfekcyjnie tańczy.
      Jestem zaskoczona hojnością Polaków, przecież po zabójstwie prezydenta Gdańska ludzie napełnili jego skarbonkę i to kilkoma milionami złotych.
      W kilka dni uzbiera się kilka milionów na leczenie za granicą jakiegoś nieuleczalnego w Polsce dziecka.

      Usuń
  2. Akurat oglądałam ten odcinek i podobnie jak A.Grabowski nie przebierałam w słowach. Cieszę się ,że znalazł się ktoś kto odmieni los tej dzielnej kobiety i chwała mu za to.
    Gdy jednak uświadomię sobie, jak liczna jest rzesza poszkodowanych przez los ludzi, ludzi którzy niestety nie mają takiej siły przebicia, czy choćby tego przysłowiowego łuta szczęścia i muszą żyć w ubóstwie i na marginesie życia, to robi mi się smutno . Nasze państwo niestety oszczędza na niepełnosprawnych, chorych i starych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yolanthe, nasz minister zdrowia, którego nazwiska nie pamiętam, chyba liczy na szczodrość i dobre serce Polaków. Lekarstwa drożeją i wiem coś o tym, bo sporo na nie wydaję pieniędzy. Na szczęście nie przymieramy głodem i stać mnie na ich zakup, ale co mają powiedzieć inni, którzy żyją z jednej renty?

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    Dobrych i współczujących ludzi nie brakuje. Zbiórki zbiórkami, ale czy sprawy mieszkaniowe, zdrowotne i inne ważne dla życia nie powinny być rozwiązane systemowo?
    Tańca z gwiazdami nie oglądam, ale najbliższy odcinek postaram się zobaczyć.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, alEllu, szczególnie teraz za obecnych rządów Polacy się uaktywnili i chętnie dają pieniądze na chore dzieci oraz strajkujących nauczycieli. Nawet emeryci deklarują się, że przekażą nauczycielom swoją trzynastą emeryturę, czyli tzw. "jarkowe".
      Po prostu Polacy robią to, co należy do rządu.
      Za dwa tygodnie obejrzyj chociaż taniec pani Joanny z Janem Klimentem, a nie wyjdziesz z podziwu dla tańca niewidomej biegaczki.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Chociaż nie oglądałam systematycznie TzG, /pani Żyła to dla mnie żadna gwiazda/, to w piątek przełączyłam się w przerwie reklamowej innego programu w chwili, gdy tańczyła Joanna. A tańczyła jak motyl, zwiewna, delikatna. No i także ze wzruszenia popłakałam się, a potem nastąpił ten cudowny moment, kiedy to deweloper przemówił sercem,oferując Joasi pomoc, to było nadzwyczajne. Myślę, że wszystkim zrobiło się ciepło na sercu. Płacz Joasi wzbudził dobre uczucia. Boję się tylko, żeby w tzw. międzyczasie coś/ktoś nie zepsuł czegoś /pieniądze zebrane przez internautów na samochód Sebastiana, który brał udział w kolizji z panią Szydło - zniknęły/. To wspaniała dziewczyna, zasługuje na samo dobro. A zawiść będzie zawsze, to chyba nasza narodowa przywara, nie ma świętości. Ministerstwo Sportu wydało oświadczenie na temat wynagradzania Joanny. Jakby było tak dobrze - nie byłoby tak źle. I o tym pani Otylia Jedrzejczyk powinna także pomysleć.
    Serdeczności kochana Aniu ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulko, moja wirtualna przyjaciółka też oglądała "Taniec z gwiazdami", bo chciała zobaczyć, co na parkiecie wyczynia była żona Piotra Żyły.
      Niewidoma biegaczka wykazała się dużą klasą, bo powiedziała, że nie potrzebuje litości, tylko zrozumienia dla jej trudnych warunków.
      Dopiero dzisiaj przeczytałam o tym, co mówiła Otylia Jędrzejczak. Dziwię się, że to przeważnie sportowcy wypowiadali się źle na temat Joasi. Widocznie są tak dobrze opłacani.
      No cóż, jedni są hojni i wykazują się dużą empatią, inni zawistni. Chyba zawsze tak w Polsce będzie.
      Gorąco pozdrawiam, kochania Anulko.

      Usuń
  5. Programu nie oglądam a o tej osobie tylko czytałam. Skoro zebrano dla niej pieniądze, mam nadzieję, że wpłynie to na poprawę jej bytu :) W takich sprawach doceniam istnienie mediów, szczególnie internetu, gdzie można na wybrany cel wpłacić niewielką sumę i zobaczyć, że jest siła w grupie ludzi, którzy chcą wspólnie pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świechno, lubię "Taniec z gwiazdami", bo to rozrywka na poziomie, poza tym tańce są przy wspaniałej muzyce.
      To jest niewiarygodne, że Polacy tak szybko potrafią się skrzyknąć, np. na zbiórkę pieniędzy czy na jakiś marsz lub wiec.
      Masz rację, że to zasługa internetu.

      Usuń
  6. Wielu niepełnosprawnych nie ma takiej siły przebicia. Też się wzruszyłam oglądając ten odcinek.
    Tak powinno pomagać nasze państwo. P. Joanna Mazur zasługuje na to.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, w "Tańcu z gwiazdami" brał udział Janek Mela i niesłysząca Iwona Cichosz, oni też budzili współczucie i daleko zaszli.
      Nasze państwo z zasady pomaga swoim ministrom, bo "im się to należy", a zapomina o niepełnosprawnych dzieciach.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Droga Anno, zgadzam się z Tobą w 100% "Nasze państwo z zasady pomaga swoim ministrom, bo "im się to należy", a zapomina o niepełnosprawnych dzieciach"
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. Lucjo, państwu nie opłaca się inwestować w dzieci niepełnosprawne i ich opiekunów, bo to niewielki elektorat.
      Serdeczności.

      Usuń
  7. Pamiętam, jak p. Joanna Mazur biegła po złoty medal na 1500 metrów. To był piękny, emocjonujący bieg.Teraz podobnych emocji doświadczam, oglądając jej kolejne tańce.
    Ogromnie się zdziwiłam, że była tak podle traktowana przez rówieśników. Gdzie byli nauczyciele? Gdzie rodzice tych prześladowców?
    Mam niepełnosprawną wnuczkę, która czasem się żali na nadmiar pomocy ze strony rówieśników, aczkolwiek zdarzały się też niemiłe sytuację. Na szczęście rzadziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masko, żałuję, że tak rzadko i wyrywkowo są w telewizji pokazywane mistrzostwa paraolimpijczyków. Czasami oglądam je na Euro Sporcie.
      Też nie rozumiem, że nauczyciele nie reagowali na prześladowanie Joasi.
      W każdej szkole są niepełnosprawni uczniowie i to oni powinni być otoczeni szczególną opieką.
      Uczyłam dzieci niedowidzące i niedosłyszące oraz z problemami mowy, ale nie przypominam sobie, aby z tego powodu były szykanowane.

      Usuń
  8. Nie oglądam tego programu, aczkolwiek ten gest przedsiębiorcy obił mi się o uszy. A tak na marginesie, Polacy to dziwny naród; z jednej strony bardzo ofiarni, spontaniczni, wrażliwi na krzywdę nie tylko ludzi, ale i zwierząt, z drugiej zaś strony... jak to nazwać... nienawistni bez powodu, będący w zaciekłej opozycji do tych pierwszych... wystarczy np. posłuchać w pisowskiej telewizyjnej trójce, jak komentują strajk nauczycieli.
    A o traktowaniu w obecnej szkole uczniów niepełnosprawnych czy nawet w jakikolwiek sposób innych od pozostałych, mógłbym napisać wiele, także na podstawie doświadczeń mojej córki. Myślę, że ostatnimi czasy nasza szkoła bywa bezradna w kwestii zapobiegania i rozwiązywania konfliktów pomiędzy uczniami, przemocy i podobnych negatywnych zjawisk. Idzie się na "wywiadówkę" korytarzem, na którego ścianach pięknie oszklone gabloty, w których światłe, ujęte w punkty myśli głoszące poszanowanie dla drugiego człowieka, a rzeczywistość biegnie swoim torem. Sądzę, że w dawniejszych czasach więcej uwagi poświęcano wychowaniu, nie tylko zresztą w szkole, ale to bardzo obszerny temat.... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju, na szczęście nie oglądam żadnej pisowskiej telewizji, więc się tym nie denerwuję. Nie jestem na FB, więc nie czytam wrednych komentarzy.
      Wydaje mi się, że teraz nauczyciele boją się wychowywać dzieci, bo rodzice zaraz pożalą się w kuratorium. Uczniom wolno nałożyć nauczycielowi kosz na głowę lub ryczeć na jego lekcji czy rzucać w niego kulkami papieru, a nauczycielowi niczego nie wolno.
      Gdy dostawałam wychowawstwo w czwartej klasie, zawsze mówiłam uczniom, że mają traktować mnie jak mamę, która zawsze im pomoże i rozwiąże wszystkie problemy.
      Życzę miłego poniedziałku.

      Usuń
    2. Też nie oglądam... czasami "Kulturę", gdy puszczają jakiś starszy polski film...
      Na fb mam niewielu znajomych (uwierz, można istnieć na tym portalu społecznościowym bez narażania się na wredne komentarze; od ciebie zależy kogo wybierasz jako swoich znajomych, a są też "grupy zainteresowań", z którymi naprawdę warto współpracować... spróbuj - zawsze przecież można zlikwidować konto. Np. moja pierwsza aktywność na fb zaczęła się w czasie konkursu chopinowskiego - tego, który wygrała Awdiejewa, a że muzykę klasyczną akurat lubię, więc moje "początki" były całkiem przyjemne).
      Gdy byłem dyrektorem szkoły (zaznaczam, że była to szkoła średnia - technikum) często zapraszałem uczniów na tzw. "dywaniki". Ale cóż to były za "dywaniki"!!! Prosiłem sekretarkę, aby zrobiła nam kawę, tak... mnie i uczniowi/uczennicy i rozmawialiśmy o jego/jej problemach... a kiedy byłem wychowawcą klasy, każdej wywiadówce towarzyszyła herbata/kawa i ciasteczka przygotowywane przez wychowanków(akurat byłem wychowawcą klasy technikum żywienia i gospodarstwa domowego), bo wszelkie sprawy klasowe poruszane były w obecności uczniów (oczywiście bywały też rozmowy indywidualne). Myślę, że we współczesnej szkole kwestia wychowania schodzi na plan dalszy... brak czasu? chęci? Wszak według Suchodolskiego w szkole mamy przecież do czynienia z procesem dydaktyczno-wychowawczym... ale może jestem starej daty, na pewno starej, bo zawsze opierałem się jak mogłem nauczaniu opartemu na testowaniu wiedzy uczniów.
      Jako dyrektor szkoły zawsze wyciągałem pomocną dłoń w stronę uczniów, ale, na przykład, potrafiłem przeciwstawić się wizytatorce, która wręcz zmuszała mnie do przyjęcia, czy też kontynuowania nauki w "mojej" szkole przez ucznia, który "zaraziłby" swoim podłym zachowaniem innych.
      A najbardziej boli mnie to, że praktycznie przez wszystkie lata mojej "działalności" nauczycielskiej skupiałem się na uczniach, na swoich i nie tylko swoich wychowankach, zaniedbując przy okazji wychowanie własnego dziecka. A kiedy to moje dziecko - córka - znalazła się w sytuacji, w której jej potrzebna była pomoc, nie uzyskałem jej (córka nie uzyskała) od nauczycieli, którzy ją uczyli. Długo by o tym mówić... Ale pomimo tego, pomimo przykrych doświadczeń, popieram strajk nauczycieli, rozumiejąc słuszność ich płacowych (i nie tylko) postulatów, choć dobrych wspomnieć o nauczycielach uczących moją córkę nie mam... oj, znów sie rozgadałem... pozdrawiam

      Usuń
    3. Andrzeju, jestem upartą osobą i skoro postanowiłam, że nie będzie mnie na Fb, to nie będzie.
      Wychowawstwo to ciężki kawałek chleba, bo nie tylko trzeba wychowywać dzieci, ale także ich rodziców. Muszę przyznać, że miałam bardzo sympatycznych rodziców, przez 35 lat pracy dwa razy doszło do scysji z matkami. Jedna z matek miała pretensje o ocenę dobrą ze sprawowania dla swojej córki. Druga o to, że nie pozwoliłam jej synowi zakładać do szkoły swetra z dużym napisem HWDP.
      Z niektórymi rodzicami przyjaźnię się do tej pory.
      Pozdrawiam w słoneczny poranek.

      Usuń
  9. Jak to dobrze, że oprócz bezdusznych i egoistycznych ludzi znajdują się czasami dobrzy i serdeczni.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stokrotko, wśród polskiego społeczeństwa, które od wielu lat jest skłócone, zawsze znajdą się ludzie współczujący.

      Usuń
  10. Właściwie to nie oglądam telewizji i nie miałam pojęcia o czym piszesz.
    Szybko sprawdziłam kto to jet Joanna. Podziwiam dziewczynę i przedsiębiorcę, który podarował jej apartament. Wspaniały gest.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, Joanna Mazur to wspaniała niewidoma biegaczka, która zasłużyła się dla polskiego sportu i kilkakrotnie wysłuchiwała Mazurka Dąbrowskiego.
      Nasi niepełnosprawni zawodnicy na igrzyskach olimpijskich zdobywają więcej medali niż ci sprawni.
      Serdeczności.

      Usuń
  11. No cóż, niepełnosprawni jak zwykle są spychani na drugi plan i gdyby nie nagonka mediów, to nic by nie zdziałano w naszej sprawie. A z drugiej strony ile jest sportowców z niepełnosprawnością, którymi nikt się nie zainteresuje? Inwestuje się w sprawnych, a my niejednokrotnie nie jedziemy na jakieś zawody, czy wręcz mamy je odwoływane z powodu braku funduszy... Czy chwilowe zainteresowanie się sprawą Joanny coś zmieni? Wątpię. Chociaż nie ukrywam, że cieszę się, że przynajmniej jej się udało polepszyć swój byt dzięki TzG.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam o tym wydarzeniu, raz nawet widziałam jak tańczy pani Joanna. Byłam pod wrażeniem. Jeśli nawet nie tańczyłaby tak ładnie, należy jej się godne życie bo przecież nas reprezentuje na zawodach. Cieszę się, że Polacy jak zwykle się zmobilizowali. Martwi mnie zaś, że wciąż potrzeba powszechnej mobilizacji, by pomagać potrzebującym. Od czego więc mamy państwo???

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj przedświątecznie
    Programu nie oglądam na bieżąco, ale wiem, co dzieje się tam dzieje. Nie chce się wierzyć, że sportowiec osiągający sukcesy może tak żyć.
    A dzieci teraz potrafią być okrutne. Kiedyś też potrafiły komuś dokuczyć, ale teraz to nie ważne, że ktoś leży, muszą "dokopać" do końca.
    Czy dęby koło Twojego domu już w pełni wypuściły pąki? A może trochę i one się zazieleniły?
    Aniu, życzę Ci ciepłych, pełnych nadziei i radości świątecznych dni
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń